w skrócie HMM :-) - były też w porcie akurat prawdziwe "łorszipy"( HMS), ale mnie jednak co inszego bardziej interesiło - futrzani poddani królowej - to jest COŚ!
Zacznę od tego, że męczyły nas duże wątpliwości dotyczących wizyty na "skale" jak ją tam nazywają w espanioli bo maja tam teraz Angole z Hiszpanami mały dym i ponoć trza cholernie długo czekać na wjazd. Nam Arek jako dobrze znający lokalne zagadnienia doradził aby autko zaparkować w pobliżu Linea De Concepcion (graniczne z Gibralterem misteczko ) i udać się z buta. Tak też uczyniliśmy a zanim zacznę pisać dalej wstawie fotke jak wygląda ten angielski wrzód na hiszpańskiej dumie:-) z daleka.
|
widok od strony Algeciras |
Cały tydzień naszego pobytu nad półwyspem unosiła się czapka z chmurek - to m.in znak rozpoznawczy Gibraltaru spowodowany wschodnim wiatrem "levante".
Przejście przez granice i no problem homre! - ID w ręce i nawet nikt nie zatrzymuje, nie sprawdza i nie pyta, normalnie Erułopa i żadnego napięcia nie widać - i tak trzymać dalej koledzy!
Bierzemy mapke z turist info i pytamy czym dojechać do kolejki linowej. Po otrzymaniu wyczerpujących informacji jedziemy czerwonym piętruskiem do miejsca gdzie wsiadamy do wagonika i wio w góre. Co prawda słynna chmurra na czubku "skały" powoduje że kompletnie nić nie widać , aleć przecie musi to w końcu zniknąć bo koło południa sanszajny chyba popracują nad ta wilgocią - taką mamy przynajmniej nadzieje i faktycznie tak było.
|
czapa z wilgotnego powietrza po południu była już naprawdę niewielka, ale i tak cały dzień ja widać jak wieje Levante |
|
inglisz bas, aber po prawej katajetsia :-) paniatno? :-) |
|
jedziemy kolejką w góre - jeszcze cokolwiek widać, m.in dwa okręty wojenne przysłane pare dni wcześniej na "manewry"największy okret został gdzieś na morzu. |
|
Po wyjściu z wagonika kolejki trochę się najpierw motamy, bo przez tą pieruńska chmurę panują warunki jak w listopadzie u nas w górach, ale odnajdujemy ścieżka południowego końca półwyspu i już po paru chwilach cieszymy oczka takimi modelami:
|
małżeństwo "monitorowane" |
|
|
mama z potomkiem |
|
|
|
|
na wysokości |
|
rano makaki były bardzo zaspane - potem jak słoneczko przyświeciło bardziej żywiołowe zachowania prezentowały. |
Na "skale" jest ok 250 tych zwierząt i oczywiście otoczone one są pełna kuratellllą homo sapiensów. Małpy dokarmiane są odpowiednim pokarmem, ale i tak czasem próbują "napaść" na turystę by sprawdzić czy dwunogi stwór nie ma czegoś do szamania. Horhe zumbajszpil prawie został okradziony bo miał w małej kieszonce w plecaku na wierzchu mapke a taka małpa jedna (w czerwonym :-))) nie wierzyła i dokonała próby rabunkowej - kolega jednak refleksem popisał się niemożliwym i mapce nie pozwolił popaść w niewole :-) Tak na serio, to wszędzie stoi wyraźnie napisane aby nie mieć w reku nic do jedzenie i pod ŻADNYM pozorem małp nie karmić. Byliśmy jednak świadkami awantury w sklepie z pamiątkami i jedzeniem - makak zaatakował angielska turystkę bo ta w dłoni jakiegoś batona dzierżyła. Miała dziołcha szczęście, że nie dostała na pamiątkę "pobytu" paru szwów na swej mlecznobiałej wyspiarskiej skórce :-)
Myśmy z Horhe aż tak drastycznych przygód nie przeżyli a niektóre osobniki po prostu miały wszystkich turistas w nosie :-)
No, ale uważać na pewno trza..................
|
pierwszy raz wstawiam swój portrecik, tak, to naprawdę ja :-) |
|
kluseczka :-) |
|
el modellll.... |
Jak patrzył człek na te zafrasowane facjaty to serio jakoś tak poczuć można było jakaś pierwotna wieź z tymi naszymi prapraprzodkami.
|
jedyny gatunek małpy w Europie-makak. |
Makaki pracują jako żywe reklamy ale także jako nawigacja dla przyjezdnych, pod czujnym okiem "bobis" of course :-)
Dobra, małpy jako główna przyczyna wyjazdu już pooglądane to teraz jeszcze pare fotek "życiowych" z Gibraltaru.
|
Gibraltar był i jest silnie ufortyfikowany |
|
flagi jako demonstracja chęci pozostania pod brytyjskim panowaniem |
|
pas startowy biegnie przez jedyną drogę łącząca Gibraltar ze stałym lądem - jak starują i lądują samoloty droga zamykana jest szlabanami - jak u mnie na przejeździe kolejowym :-))))) |
A na koniec jeszcze kilka ujęć pożegnalnych: placyk z brytyjskimi nazwami ulic i jakieś takie elewacje z drzwiami co mi w oko wpadły.
|
nazwy angielskie no klimacik zupełnie nie brytolski :-) |
I tymi "dedorsami" wychodzę sobie z tego wpisu a na pewno coś jeszcze wymyśle ale to już ostateczne o!staki będą , bo w kolejce moje ptaszydła i lokalne informacyje czekają na publikejszyn :-)
Nereczka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz