Etykiety

pidżi (35) ptaki (30) dolina odry (23) gęsi (23) motyle (23) niszczenie przyrody (23) Turawa (22) ważki (22) bociany (21) drapole (20) mewy (20) stada (19) góry (16) siewki (14) dewastacja (10) owady (10) rajd ptasiarzy (10) stado (10) zmiany klimatyczne (10) gogolin drzewa (9) przeloty (9) rolnictwo (9) księżyc (8) dzierżno (7) las (7) migracja (6) myślistwo (6) plaskowyż głubczycki (6) Utrata (5) osadniki Strzelce Op (5) stawy tułowickie (5) osadniki (4) parki narodowe (4) storczyki (4) łabędzie (4) żołny (4) żuraw (4) biegus zmienny (3) bocian (3) błotniak łąkowy (3) cyraneczki (3) gogolin kamieniołomy (3) las naturalny (3) modliszki (3) piotrówka (3) rzeka (3) sokół wędrowny (3) wróble (3) wycinki (3) zrównoważony rozwój (3) Jesioniki (2) Park Narodowy w Austrii (2) Rogów Opolski (2) biała (2) dziki park (2) dęby (2) kotlarnia (2) mppl (2) nietoperze (2) ochrona przyrody (2) orlik (2) park w Rogowie (2) raniuszek (2) rybołów (2) rzekotka (2) wydmy (2) łączki A4 (2) Białowieża (1) Strzeleczki (1) ambona (1) bagno (1) bewiki (1) blotniak stepowy (1) brzegówki (1) budki dla jerzyków (1) czapla (1) drapolicz (1) erozja (1) gąsiorowice (1) jemioła (1) kotewka (1) krasowa (1) krynica morska (1) kumak (1) kurhannik (1) kwiecień (1) mamidło (1) mochów (1) ochrona (1) ojcowski park narodowy (1) opryski (1) oprzędy (1) postrzałek (1) rozlewiska (1) rybitwa (1) siwerniak (1) stepowienie (1) storczyk blady (1) strach na ptaki (1) szpak (1) słowacja (1) trzmiele (1) uhla (1) wejmutka (1) widmo brockenu (1) zabezpieczenia antykolizyjne dla ptaków (1) zaćmienie słońca (1) znaczki skrzydłowe (1) znaki (1)

piątek, 24 maja 2013

Januszkowickie śmieszki

Strzałeczka.
Jak zwykle kiedy łikend nadchodzi zaczyna się u nas rozpychać frontowymi chmurami pogodowa paskuda. Nic to, wykorzystam ten niewyjściowy czas na opowiastkę o śmieszkach z Januszkowickiej kolonii a nawet dwóch :-).
Na wstępnie zaznaczam, ze fotki pokazane niżej są wykonywane przy okazji prac terenowych związanych z monitoringiem ptaków pod kątem poszukiwań mewy czarnogłowej.
Nie wolno i nie powinno się wchodzić do koloni lęgowej czy strefy jakichkolwiek ptaków objętych ochroną gatunkową bez specjalnego zezwolenia wydanego przez RDOŚ lub upoważnione do tego instytucje.
Monitoring ten prowadzę razem z kolegą Waldkiem od kilu lat.
Wiosna dosyć deszczowa była i wydawać by się mogło, że wzrost poziomu wody spowoduje  że będzie mniej miejsca dla lęgów mew. Nic bardziej mylnego - w obu koloniach w tym roku założyło gniazda ca.4500 ptaków!!!Jest to rekordowa ilość i chyba największa kolonia tych ptaków na Opolszczyźnie (no, może oprócz jez. Nyskiego) a na śląsku jedna z największych.
Poniżej na focie kawałek mewiej koloni:
januszkowicka kolonia mew
Jeszcze kilka ujęć naszych "bohaterek"
"zaplasticzona" obywatelka

T7HT

śmieszki w niskim świetle

strażniczka
Opisać hałas i rwetes panujący w takim miejscu to rzecz niemożliwa. W takich warunkach a dodatkowo jeszcze wśród "opadów gull_shitów" ;-) trza bardzo ostrożnie łazić licząc i zapisując poszczególne zniesienia w rubryczki. Trzeba też uważnie lukać na jajca i pisklaki bo celem jest znalezienie tej "zaczarowanej" mewy czarnogłowej a nie samo policzenie lęgów śmiech. Różnorodność jaj śmiech też nie ułatwia zadania - popatrzcie jak się między sobą różnią np kolorytem:
jasna "dwójka"wyglądająca dosyć podejrzanie........

zniesienie 3 jajeczne
5 jaj w gnieździe to rzadki widok, ale tu raczej nie od jednej samicy


tu se ktoś jaj narobił, szatan nie mewa :-)
nie tylko kolory je różnią

Czasem w gniazdach znajdujemy kamienie przypominające wielkością i kolorem mewie jajka, kto je tam wnosi i po co to na razie zagadka z serii ex-fajl :-)
po lewej i prawej od pisklaka kamienie
Jak już przy młodzikach jesteśmy to pare strzałów 2-3 dniowej mewki.
zielono mi :-)

pull śmieszki
daj, daj, daj.............:-)
Nie mają letko te młodziaki. W koloni ścisk, a stare ptaki tolerują tylko swoje pisklaki obcym rozdając razy bez żadnego pardonu co często ma fatalne zakończenie dla tych drugich...............no ale przyroda.............
Poniżej 3 ujęcia z momentu klucia. Robione oczywiście w różnych gniazdach bo zbyt długie przebywanie w jednym miejscu w koloni groziłoby spowodowaniem strat wśród klujących sie śmiech.
widać początkowa fazę klucia - jeno mała dziurka rogową końcówka dzioba wybita
pękające skorupki
zmęczona "świeżynka" będzie teraz odpoczywać i schnąć
Jeszcze parę słów o pokarmie młodych. W tym roku przy gniazdach znajdowaliśmy sporo wypluwek jakichś biegaczowatych:

wypluwki mew
 W czasie drugiej kontroli często znajdowaliśmy pestki czereśni - mewy jedzą wiec nie tylko białko.
Standardowymi 'przekąskami" są natomiast dżdżownice, inne pierścienice i wszelkie owady i stawonogi, ale raz młoda śmiecha zwróciła przy nas jaszczurkę zwinke!
Z obecności tak licznej koloni mew  korzystają też inne gatunki (m.in ochrona przed drapieżnikami)- najczęściej kaczki ze swoją najliczniejszą reprezentantką: krzyżówką. Na najbardziej zatrzcinionych wysepkach znajdowaliśmy po 7-8 zniesień a gniazda były od siebie oddalone o mniej niż 1 metr! Czasem kaczki wysiadują tak twardo, że nawet podejście na ok kilkadziesiąt centymetrów nie jest w stanie spędzić kaczuchy z gniazda. Gniazda kaczek są mocno "zbunkrowane"  ( a i one same też) i niestety nie da rady uniknąć sytuacji nieświadomego spłoszenia wysiadującego ptaka. Liczy się wtedy szybciutko zniesienie i czem prędzej oddala od gniazda dając szanse na rychły powrót kaczki do gniazda. Mało kto z laików wie o qqłkowym zwyczaju kaczek - zdarza im sie podrzucać swoje jajca obcej samicy! Wtedy w takim gnieździe można znaleźć 18-20 jajec!
gniazdo krzyżówki
 Na koniec niewesoła fotka padłej śmieszki - znajdujemy trupki dorosłych ptaków których jednoznacznej przyczyny zejścia nie da sie określić, ptak pokazany poniżej padł straszna śmiercią zaplątany w żyłkę wędkarską :-( Raz mieliśmy 3 zaplatane obok siebie śmieszki już niestety martwe. Czasem udaje się pomoc jeszcze żywym ptaszorom tu było za późno na pomoc :-(
 

ech, te żyłki....... :-(
W przyszłym tygodniu czeka nas druga kontrola - jak znajdziemy w końcu igłę w stogu siana (czy: "melki") to nie omieszkam zawiadomić szanownych czytaczy :-) a takoż jak zobaczę lub sfoce cosik ciekawego.
No to nerka!

wtorek, 21 maja 2013

Frakcja "niejajeczna" i 2P438

Strzałeczka.
Czy tytuł posta to tajna informacja agenta obcego wywiadu do centrali, ktoś zapytać może. Zanim wiec czytający doniesie uprzejmie na mnie do CBA abo inszych spec służb szybko wyjaśniam o czym wpis ten traktuje.
W zeszłym tygodniu spotkałem pod naszym wysypiskiem stado 14 boćków białych. Stadka tego gatunku w maju to właśnie frakcja nielęgowa (czyli niejajeczna:-))). Taka "frakcja" z daleka prezentuje się jak niżej:
14 stu białoczarnych frędzli :-)


 Udało mi się zauważyć czarny plastik (drugi człon tytułu to właśnie numer obrączki) na goleni jednego z boćków i w trymiga wróciłem tam z lunetą i aparatem by delikwenta odczytać. Za pierwszym razem nie byłem pewien czy dobrze przeczytałem wszystkie znaki a do tego boćki się lekko stremowały moja obecnością.
nieśmiałe boćki
 Już myślałem że po przysłowiowych ptokach bo bociany prawie znikły mi z pola widzenia. Jednak inne przysłowie o szczęściu mądrego inaczej :-) też zafungowało i za chwile dane mi było oglądać ptaki na tle kwitnącego rzepaku.

kolorowy kadr środowiskowy
Całe spotkanie zakończone zostało heppiendem co widać  na poniższej focie :-)
czarny plastik
 Po wprowadzeniu do programu POLRING szybko przyszło info zwrotne: ptak był obrączkowany koło Odolanowa jako jedno z 4 pisklaków w 2010 roku przez Pawła Dolate (specjalistę od boćków właśnie)
Jako osobnik w 4 roku życia buja się jeszcze i kosztuje uroków życia jako singiel bo trochę jeszcze za mały na "TE" rzeczy :-). Za to młodsi od niego nawet do nas wiosną nie mają ochoty wracać i szlajają sie po sawannach Afriki - takie to zwyczaje mają nasze bociany.
I to już koniec bocianiej zajawki. Następna jak obiecałem jakiś czas temu nazad mewowa raczej będzie.
nereczka.

niedziela, 19 maja 2013

Rajd ptasich frików

Od 5-ciu lat organizowana jest ogólnopolska impreza (wcale nie masowa) nazywana Rajdem Ptasiarzy. W skrócie chodzi o stwierdzenie jak największej ilości gatunków ptakenów tak wylukanych gałkowo jak i wysłuchanych dousznie :-) w ciągu jedej doby przez zespół 3-5 zawodników.
Oczywiście, że od ludzi biorących udział w rajdzie oczekuje się przede wszystkim uczciwości no ale to cecha na co dzień u każdego z nas występująca, co nie?
Nazwa naszego ptasiego komnada to Opolskie 3_nadle - niezorientowanym wyjaśniam, że za patrona wybraliśmy żoltogłowego wróblaczka- trznadla właśnie :-) Dla mnie był to 3-ci start w tej imprezie a i moi kompaniejro też już chrzest bojowy przeszli  i wiedzieli co z czym i gdzie. Naszym celem było pobicie zeszłorocznego wyniku bo nikt z nas złudzeń nie ma odnośnie porównania ilości zróżnicowanych biotopów takiej Opolszczyzny i chociażby woj. Ślaskiego czy Małopolskiego (góry, duże kompleksy stawów, wyżyny, tereny polne i ruderalne). My ścigamy sie sami ze sobą bo na pewno w skali kraju nasze województwo szans na rekordową ilość gatunków ptaków nie ma i mieć nigdy nie będzie.
No to zacznę już opisywać wczorajszy dzionek-szalonek bo wstęp aż naddto pociągnąłem :-)
Pobudka 3:15 i pierwszym usłyszanym (przez otwarte okno notabene :-))) ptakiem dnia został świerszczak. Potem po wyjściu sporym zaskoczeniem były glosy latających w zupełnych ciemnościach dymówek.
Za pare minut wsłuchiwaliśmy sie w głosy w bogatym biotopie doliny rzeki Odry. Słoneczko jeszcze nie wzeszło a jednym z pierwszych zobaczonych ptaków był nasz patron :-) sfocony w świetle samochodowych reflektorów.
foto-koszmarek trznadlowy
 Nie bedę opisywał każdego odwiedzonego miejsca i wyluknego ptaszka. Po krotce jeno opisze i pare obrazków wstawie od baaaaadzo wczesnego poranka do nocki.

wschód słonka nad Odrą
Dziwne rzeczy troszkę się działy bo pogoda niby okej, ale oprócz momentu wschodu słońce pokazało sie dopiero kilka godzin później choć wicher pieroński też sie skądsik przypałętał jeszcze grubo przed południem powodując znaczny spadek aktywności głosowej naszych obiektów poszukiwań.
Lubujący się w statystykach kolega Waldemarrr po 3 godzinach dziczenia meldował o sporych brakach na liście w porównaniu do zeszłego roku.Nie wróżyło to naszej ekspedycji dobrze choć nikt sie tym specjalnie nie przejmował. Każden  z zapałem nadstawiał ucha i czesał teren okiem bystrym aby w momencie dostrzeżenia poinformować kompanów by i oni mogli oznajmić naszemu pisarzowi ( któego pra-pra dziadek napisał m.in Pana Tadeusza:-)) znak "X "w wierszu tabelki z wykazem gatunkowym.
A też i wcześniej ciekawe zbiegi okoliczności wychodziły na jaw jak wtedy kiedy pijąc kawusie po spacerze łączkowym na "Koncie" przeleciało nad nami kawek w liczbie osobików six:-)
Nastroje w Kosorowicach bardzo jak widać wesołe; w ciągu kwadranasa 5 rożnych ptaszków nam sie objawiło.
opolskie 3_nadle plus literackie wsparcie :-)

Koło 9tej ruszyliśmy w stronę Turawy zatrzymując sie by spojrzeć na stado jeleni pod Dańcem - niestety ssaki sie nie liczą bo skrzydełek ani piórek nie imają :-)
 Za chwil kilka nasza grupa ruszyła na podlane łączki i pola w niedalekich Chrząstowicach licząc na siewy i świergotki.Byl jeden kszyk tokujący wręcz pokazowo, kilkanaście czajek a i świergotek łąkowy sie trafił, ale jednak spodziewaliśmy sie troche więcej po tej zacnej miejscówce.
tokujacy kszyk - widok u nas bardzo już rzadki

startujące do lotu bośki
Dotarliśmy do Turawy od strony Szczedrzyka ale wietrzna i pełna wody nie mogla nam zaoferować wielu atrakcji - szkoda, tak liczyliśmy na ta ptasią ostoję.
Kolo południa wyjazd w stronę jez Nyskiego zahaczając po drodze o kilka stawów w rejonie Niemodlina. Było już po pierwszej a od ponad godziny nic nowego nie mogliśmy dopisać w rubryczkach - jakieś fatum czy co??? Dobrze ze choć perkozek sie pokazał - potem już go nigdzie nie widzieliśmy ani nie słyszeliśmy.
Na nyskim wiatr jakby ucichł i ciepło sie zrobiło - i dobrze, do tej pory maxymalnie termometr wskazywał 15-16 st C.
widok na pepickie hory Jeseniki

czesząc mewią kolonie
Ponad połtorej godzinki na Nyskim od strony Bukowa poratowało nas 10-ma gatunami w tym szczęśliwie żurawiem którego w tym miejscu wcale sie nie spodziewaliśmy.
żurawie na tle gór
 Te niebieskie coś nad górą z fotki to ładnie kontrastowało z żółtymi polami rzepaku. Niestety weszły te opadowe pierziyństwa nam na kurs i trza było rezygnować z zaplanowanego następnego punktu programu czyli płaskowyżu głubczyckiego. Zamiast tego ruszyliśmy w strone doliny odry by wylukać bączka i derkacza. Nasze miny jednak rzedły w miare zbliżania sie do Krapkowic bo chmury wyraźnie podążały za nami!!!! Nie no, ZŁE nas miało na celowniku co podsumował kolega: nasza nawigacja dostarcza współrzędnych ONEMU. Tak najwyraźniej było, nawi działało aż nadto dobrze ale w służbie lusiferrra :-)
Trza było improwizować bo choć derkacz dał się zwabić na głos karty trącej o grzebień ( nie wolno stosować urządeń na prąd do wabienia) to bączek w deszczu nie za bardzo miał ochotę wychylać się z trzcin.
Podjechaliśmy więc do Januszkowic aby przerwać "klątwe Helmuta". Ta klątwa miała miejsce w poprzednich edycjach rajdu i polegała na tym, że hełmiatka (czyli helmut właśnie) spotykana przez nas tam przed i po rajdzie w czasie rajdu jeszcze nas swą obecnością nie zaszczyciła.Do 3 zrazów sztuka jak mówił masarz do klienta rąbiąc kaszanke- uda_łosie tym razem a jako nieplanowe bonusiki koledzy wypatrzyli 2 zauszniki!!!
Pokazał sie też "melka" z metalową obrączka i udało sie odczytać dwa plasticzki na śmieszkach.
:-))))


melka 3 cy

Walka o ilość trwała pomimo nadchodzącego zachodu słońca. Tliła się jeszcze nadzieja na jakiś przyzwoity wynik. Do listy dopisaliśmy jeszcze usłyszanego podróżniczka po czym ruszyliśmy w stronę Obrowca szukać dalej  paskudnika bączka skutecznie i w Januszkowicach bunkrującego sie przez naszym wzrokiem i uchem. Na "Szczaklu" bo właśnie tam był cel następnego przystanku trafiliśmy akurat na magiczny zachód słońca - taki w stylu plastikowych pocztówkowych klimacików przypominających trochę armagedoński end of world
światełko wykorzystane na wspólna fotke

łooo_rany - koniec świata :-)))
 No i fajnie żeśmy sie karnęli na Szczakel bo i bączek z trzcin dawał głos stłumionymi "szczeknięciami".
Szczaklowy pejzażyk z niemcem przypominający jesienne klimaciki

pożar nieba na zachodzie
 Podjęta wspólnie decyzja o próbie odszukania ciągnących jeszcze słonek zmusiła nas do skierowania sie w stronę gogolina. Tam tuż po wyjściu z samochodu rozpętała sie wielka ulewa i nasze plany znów zostały zniweczone przez ZŁEGO - ten miał nas dziś na muszce i nawet wyłączenie nawigacji nie pomagało :-)  Pieron jakimś szatańskiem sposobem wiedział gdzie podsyłać burzowe fronciki..............
Przyznaje, że letko nas to podłamało boć już ciemności nastawały nie dając nadziei na poprawienie wyniku o którym przed rajdem każdy by powiedział że jest bardzo mizerny. Nadzieja jak to mówią umiera ostatnia i choć lekko sflustowani postanowiliśmy jeszcze spróbować odwiedzić starorzecze w Dąbrówce w celu usłyszenia wodnika i zielonki. Ostatni punkt całodniowej wycieczki był jednak jakby zupełnie pozbawiony życia. Kompletnie nic sie nie odzywało - nawet słowik czy trzciniak dzioby na kłodke zamknięte trzymały. Ja za to paszczowo próbowałem zawezwać do wydarcia japy któregoś z chruścieli. Widać Dzia o nas dziś zapomniał całkiem bo ponad pól godziny stojąc i wysłuchując jakiegokolwiek dźwięku pozostało bez rezultatu. Znaczy w tym roku zakończyliśmy wynikiem 122 gatunków co żadnego z nas nie satysfakcjonowało, ale cały dzień spędzony w doborowym towarzystwie i rekordowo wiele odwiedzonych fajnych ptasich miejscówek straconym do jasnej anielki na pewno nie był :-) !!!! Jak sie uda za rok też wystartujemy - a wtedy.............klękajcie narody :-))))
Tymczasem, pozdrawia cały zaptasiony świergol z gogolińskich habazi :-)
Nerka.







 

niedziela, 12 maja 2013

statystycznie mało prawdopodobna............

.............jest sprawa aury kaszaniącej się akurat na łikend.........od poniedziałku do piątkowego popołudnia słoneczko, niebieskie niebo i świergolące ;-) ptaszki. Niech tylko piątkiem fajrant nastanie i chęć na sprawki terenowe a tu BACH!!! grał himele, dysc i foukający wicherrrr.........nomalnie statystycznie niemożliwe......
Co tu zaś zrobić aby klątwe paskudnej łikendowej pogody odegnać w jakiś inszy rejon???? Ma ktoś pomysła? :-)
Dobra, już nie piszczę z żalu bo pare foteczek końcem zeszłego tygodnia poczyniłem to i teraz mogę coś wstawić aby życie skrzydlate z bloga poleciało w sieć.
Najpierw fotki z pobliskiego starorzecza Odry gdzie buszowałem w poszukiwaniu szuwarowych ptaszków.
Znów udało sie usłyszeć zielonke ale próby jej zobaczenia spełzły ksażalieniu na nieczem.
Za to oczy radowała para żurawi - musi tam być gniazdo lub młodziak, bo żurki wyjątkowo nie chciały się oddalać od tego miejsca.

żuraw

Dodaj napis
Do niedawna tego gatunku u nas w okolicy w sezonie lęgowym nie widywałem  ale od kilku lat pojedyncze parki próbują coś działać..........oby z sukcesem. No i fajnie, że straciły dużo ze swojego dystansu do człowieka. Znaczy plastyczny gatunek i może nie czeka go los wielu innych np: leśnych kuraków ginących w oczach (oprócz jarząbka) i za kilka lat pewnie wymarłych mimo prób ich ochrony. Żurkowi wystarcza kawałek zarośniętej szuwarem wody, czy śródleśnej mokrej łączki. Dlatego tak ważne jest aby nie osuszać albo co gorsze zasypywać gruzem czy innymi śmieciami z pozoru niepotrzebnych śródpolnych bajorek czy starorzeczy.
W tamtym miejscu  krążyły dwie pary błotniaków stawowych. Samiec przeganiał żurawie ale akurat ta akcja była za daleko na jakiś sensowny strzał. Pan "stawarczyk"(orni_slang) ładnie się solo pokazywał dając sobie zrobić pamiątkowe foto :-)


 Ostatnim wklejonym w ten post zawodnikiem z tamtego miejsca jest rokitniczka - jej szybki, głosny i szczebiotliwy śpiew zawsze kiedy go słyszę kojarzy mi sie z pyskówką wkurzonej kobitki wściekle wypominającej mężowi późny powrót z nocnych manewrów :-)

sajlentna rokita

 Innym ciekawym miejsce odwiedzonym w tym czasie były okolice doliny rzeczki Straduni. Śliczne łączki, pofalowane pejzażyki a i ptaszorki nie zawiodły. Troszke za daleko co prawda nawet na sensowne digi wspominki ale biegus maly i świergotek rdzawogardłowy to gatunki których widokiem nigdy nie wzgardzę :-)





Po obiadku rodzinny wyjazd w okolice rezerwatu geologicznego na świętej wannie :-)
Rezerwat jest już ładnie odkrzaczony aby friki od "kamyków" mogły sobie swobodnie popatrzeć na wulkaniczne opowieści - warto odwiedzić na pewno.
a ta rurra to co jest?
Ten kawałek skarpy z wapieniem położony jest za amfiteatrem - sporo wapienia muszlowego można tam znaleźć. No i klimatyczny bukowy drzewostan choć niestety przez autostradę odgłosów natury nie słychać za dobrze.......
ankowa sója
Ten wodny klimacik to już podwieczorek na Turawce - widok na zbiornik wstępny.
zb Turawski, widok na zbiornik wstępny.
Przesuper sprawa taki poziom wody wiosną dla lęgowych gatunków. Od kiedy jez Turawskie zostało włączone do programu Natura 2000 robiono wszystko aby funkcjonowanie przyrody "zminimalizowac" jak tylko sie da. Przecież przyroda ma "stać w kącie" i za bardzo główki nie wychylać bo: inwestorzy, wędkarze, myśliwi czy krossowcy mieli tam całkiem inne priorytety. Nic nie przeszkadzało, że w wyniku niskiego stanu wody jezioro zakwitało sinicą często już w czerwcu i odstraszało potencjalnych turystów........ważniejsze było że na Turawie nie notowano już wartych ochrony gatunków ptaków bo niski poziom wody wiosną na to nie pozwalał.
Od jakiegoś czasu (zeszły rok) prawdopodobnie osiągnięto porozumienie i być może zmieni sie coś na plus dla natury - na razie idzie ku dobremu i oby tak dalej! Zbiornik Turawski to miejsce bardzo memu sercu miłe i łiszował by człek a lot  aby dobre dla ptaków czasy wróciły tam na dobre.
Ostatnia koszmarrrna fotka przedstawia zawodnika spotkanego wczoraj wieczorkiem pod niedaleką żwirownią w totalnej ciemnicy i deszczu. Aby było śmieszniej okaz ze zdjęcia w ogóle do okoliczności przyrody nie pasował bo kobczyki  to sokoliki z południa i wschodu (dalszego) europy i raczej słoneczko i ciepło preferują.
U nas pokazują sie tylko przelotem a jak widać ten chłopczyk szczęścia do ciepełka nie miał..............no cóż, przynajmniej ja miałem radochę obserwując z bliska detale upierzenia "vespertinusa" :-)
Tak, że prawdę gadał mój kolega Romek twierdząc ze pogoda na dziczenie jest zawsze, kto wie czy gdyby było słonecznie akurat napotkałbym takiego fajnego ptoka :-)
czerwone akcenty na tle czarnych piór wyglądają fantastycznie
Tyle tym razem, a dałby Dzia troche słonka i ciepła bo mewki trza obrabiać...............o czym być może wkrótce :-)
Possssdro.