Co tu zaś zrobić aby klątwe paskudnej łikendowej pogody odegnać w jakiś inszy rejon???? Ma ktoś pomysła? :-)
Dobra, już nie piszczę z żalu bo pare foteczek końcem zeszłego tygodnia poczyniłem to i teraz mogę coś wstawić aby życie skrzydlate z bloga poleciało w sieć.
Najpierw fotki z pobliskiego starorzecza Odry gdzie buszowałem w poszukiwaniu szuwarowych ptaszków.
Znów udało sie usłyszeć zielonke ale próby jej zobaczenia spełzły ksażalieniu na nieczem.
Za to oczy radowała para żurawi - musi tam być gniazdo lub młodziak, bo żurki wyjątkowo nie chciały się oddalać od tego miejsca.
żuraw |
Dodaj napis |
W tamtym miejscu krążyły dwie pary błotniaków stawowych. Samiec przeganiał żurawie ale akurat ta akcja była za daleko na jakiś sensowny strzał. Pan "stawarczyk"(orni_slang) ładnie się solo pokazywał dając sobie zrobić pamiątkowe foto :-)
Ostatnim wklejonym w ten post zawodnikiem z tamtego miejsca jest rokitniczka - jej szybki, głosny i szczebiotliwy śpiew zawsze kiedy go słyszę kojarzy mi sie z pyskówką wkurzonej kobitki wściekle wypominającej mężowi późny powrót z nocnych manewrów :-)
sajlentna rokita |
Innym ciekawym miejsce odwiedzonym w tym czasie były okolice doliny rzeczki Straduni. Śliczne łączki, pofalowane pejzażyki a i ptaszorki nie zawiodły. Troszke za daleko co prawda nawet na sensowne digi wspominki ale biegus maly i świergotek rdzawogardłowy to gatunki których widokiem nigdy nie wzgardzę :-)
Po obiadku rodzinny wyjazd w okolice rezerwatu geologicznego na świętej wannie :-)
Rezerwat jest już ładnie odkrzaczony aby friki od "kamyków" mogły sobie swobodnie popatrzeć na wulkaniczne opowieści - warto odwiedzić na pewno.
a ta rurra to co jest? |
ankowa sója |
zb Turawski, widok na zbiornik wstępny. |
Od jakiegoś czasu (zeszły rok) prawdopodobnie osiągnięto porozumienie i być może zmieni sie coś na plus dla natury - na razie idzie ku dobremu i oby tak dalej! Zbiornik Turawski to miejsce bardzo memu sercu miłe i łiszował by człek a lot aby dobre dla ptaków czasy wróciły tam na dobre.
Ostatnia koszmarrrna fotka przedstawia zawodnika spotkanego wczoraj wieczorkiem pod niedaleką żwirownią w totalnej ciemnicy i deszczu. Aby było śmieszniej okaz ze zdjęcia w ogóle do okoliczności przyrody nie pasował bo kobczyki to sokoliki z południa i wschodu (dalszego) europy i raczej słoneczko i ciepło preferują.
U nas pokazują sie tylko przelotem a jak widać ten chłopczyk szczęścia do ciepełka nie miał..............no cóż, przynajmniej ja miałem radochę obserwując z bliska detale upierzenia "vespertinusa" :-)
Tak, że prawdę gadał mój kolega Romek twierdząc ze pogoda na dziczenie jest zawsze, kto wie czy gdyby było słonecznie akurat napotkałbym takiego fajnego ptoka :-)
czerwone akcenty na tle czarnych piór wyglądają fantastycznie |
Possssdro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz