Oczywiście, że od ludzi biorących udział w rajdzie oczekuje się przede wszystkim uczciwości no ale to cecha na co dzień u każdego z nas występująca, co nie?
Nazwa naszego ptasiego komnada to Opolskie 3_nadle - niezorientowanym wyjaśniam, że za patrona wybraliśmy żoltogłowego wróblaczka- trznadla właśnie :-) Dla mnie był to 3-ci start w tej imprezie a i moi kompaniejro też już chrzest bojowy przeszli i wiedzieli co z czym i gdzie. Naszym celem było pobicie zeszłorocznego wyniku bo nikt z nas złudzeń nie ma odnośnie porównania ilości zróżnicowanych biotopów takiej Opolszczyzny i chociażby woj. Ślaskiego czy Małopolskiego (góry, duże kompleksy stawów, wyżyny, tereny polne i ruderalne). My ścigamy sie sami ze sobą bo na pewno w skali kraju nasze województwo szans na rekordową ilość gatunków ptaków nie ma i mieć nigdy nie będzie.
No to zacznę już opisywać wczorajszy dzionek-szalonek bo wstęp aż naddto pociągnąłem :-)
Pobudka 3:15 i pierwszym usłyszanym (przez otwarte okno notabene :-))) ptakiem dnia został świerszczak. Potem po wyjściu sporym zaskoczeniem były glosy latających w zupełnych ciemnościach dymówek.
Za pare minut wsłuchiwaliśmy sie w głosy w bogatym biotopie doliny rzeki Odry. Słoneczko jeszcze nie wzeszło a jednym z pierwszych zobaczonych ptaków był nasz patron :-) sfocony w świetle samochodowych reflektorów.
foto-koszmarek trznadlowy |
wschód słonka nad Odrą |
Lubujący się w statystykach kolega Waldemarrr po 3 godzinach dziczenia meldował o sporych brakach na liście w porównaniu do zeszłego roku.Nie wróżyło to naszej ekspedycji dobrze choć nikt sie tym specjalnie nie przejmował. Każden z zapałem nadstawiał ucha i czesał teren okiem bystrym aby w momencie dostrzeżenia poinformować kompanów by i oni mogli oznajmić naszemu pisarzowi ( któego pra-pra dziadek napisał m.in Pana Tadeusza:-)) znak "X "w wierszu tabelki z wykazem gatunkowym.
A też i wcześniej ciekawe zbiegi okoliczności wychodziły na jaw jak wtedy kiedy pijąc kawusie po spacerze łączkowym na "Koncie" przeleciało nad nami kawek w liczbie osobików six:-)
Nastroje w Kosorowicach bardzo jak widać wesołe; w ciągu kwadranasa 5 rożnych ptaszków nam sie objawiło.
opolskie 3_nadle plus literackie wsparcie :-) |
Koło 9tej ruszyliśmy w stronę Turawy zatrzymując sie by spojrzeć na stado jeleni pod Dańcem - niestety ssaki sie nie liczą bo skrzydełek ani piórek nie imają :-)
Za chwil kilka nasza grupa ruszyła na podlane łączki i pola w niedalekich Chrząstowicach licząc na siewy i świergotki.Byl jeden kszyk tokujący wręcz pokazowo, kilkanaście czajek a i świergotek łąkowy sie trafił, ale jednak spodziewaliśmy sie troche więcej po tej zacnej miejscówce.
tokujacy kszyk - widok u nas bardzo już rzadki |
startujące do lotu bośki |
Kolo południa wyjazd w stronę jez Nyskiego zahaczając po drodze o kilka stawów w rejonie Niemodlina. Było już po pierwszej a od ponad godziny nic nowego nie mogliśmy dopisać w rubryczkach - jakieś fatum czy co??? Dobrze ze choć perkozek sie pokazał - potem już go nigdzie nie widzieliśmy ani nie słyszeliśmy.
Na nyskim wiatr jakby ucichł i ciepło sie zrobiło - i dobrze, do tej pory maxymalnie termometr wskazywał 15-16 st C.
widok na pepickie hory Jeseniki |
czesząc mewią kolonie |
żurawie na tle gór |
Trza było improwizować bo choć derkacz dał się zwabić na głos karty trącej o grzebień ( nie wolno stosować urządeń na prąd do wabienia) to bączek w deszczu nie za bardzo miał ochotę wychylać się z trzcin.
Podjechaliśmy więc do Januszkowic aby przerwać "klątwe Helmuta". Ta klątwa miała miejsce w poprzednich edycjach rajdu i polegała na tym, że hełmiatka (czyli helmut właśnie) spotykana przez nas tam przed i po rajdzie w czasie rajdu jeszcze nas swą obecnością nie zaszczyciła.Do 3 zrazów sztuka jak mówił masarz do klienta rąbiąc kaszanke- uda_łosie tym razem a jako nieplanowe bonusiki koledzy wypatrzyli 2 zauszniki!!!
Pokazał sie też "melka" z metalową obrączka i udało sie odczytać dwa plasticzki na śmieszkach.
:-))))
melka 3 cy |
Walka o ilość trwała pomimo nadchodzącego zachodu słońca. Tliła się jeszcze nadzieja na jakiś przyzwoity wynik. Do listy dopisaliśmy jeszcze usłyszanego podróżniczka po czym ruszyliśmy w stronę Obrowca szukać dalej paskudnika bączka skutecznie i w Januszkowicach bunkrującego sie przez naszym wzrokiem i uchem. Na "Szczaklu" bo właśnie tam był cel następnego przystanku trafiliśmy akurat na magiczny zachód słońca - taki w stylu plastikowych pocztówkowych klimacików przypominających trochę armagedoński end of world
światełko wykorzystane na wspólna fotke |
łooo_rany - koniec świata :-))) |
Szczaklowy pejzażyk z niemcem przypominający jesienne klimaciki |
pożar nieba na zachodzie |
Przyznaje, że letko nas to podłamało boć już ciemności nastawały nie dając nadziei na poprawienie wyniku o którym przed rajdem każdy by powiedział że jest bardzo mizerny. Nadzieja jak to mówią umiera ostatnia i choć lekko sflustowani postanowiliśmy jeszcze spróbować odwiedzić starorzecze w Dąbrówce w celu usłyszenia wodnika i zielonki. Ostatni punkt całodniowej wycieczki był jednak jakby zupełnie pozbawiony życia. Kompletnie nic sie nie odzywało - nawet słowik czy trzciniak dzioby na kłodke zamknięte trzymały. Ja za to paszczowo próbowałem zawezwać do wydarcia japy któregoś z chruścieli. Widać Dzia o nas dziś zapomniał całkiem bo ponad pól godziny stojąc i wysłuchując jakiegokolwiek dźwięku pozostało bez rezultatu. Znaczy w tym roku zakończyliśmy wynikiem 122 gatunków co żadnego z nas nie satysfakcjonowało, ale cały dzień spędzony w doborowym towarzystwie i rekordowo wiele odwiedzonych fajnych ptasich miejscówek straconym do jasnej anielki na pewno nie był :-) !!!! Jak sie uda za rok też wystartujemy - a wtedy.............klękajcie narody :-))))
Tymczasem, pozdrawia cały zaptasiony świergol z gogolińskich habazi :-)
Nerka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz