Etykiety

pidżi (35) ptaki (30) gęsi (23) motyle (23) Turawa (22) dolina odry (22) niszczenie przyrody (22) ważki (22) bociany (21) drapole (20) mewy (20) stada (19) góry (16) siewki (14) dewastacja (10) owady (10) rajd ptasiarzy (10) stado (10) zmiany klimatyczne (10) gogolin drzewa (9) przeloty (9) księżyc (8) rolnictwo (8) dzierżno (7) las (7) migracja (6) myślistwo (6) plaskowyż głubczycki (6) Utrata (5) osadniki Strzelce Op (5) stawy tułowickie (5) osadniki (4) parki narodowe (4) storczyki (4) łabędzie (4) żołny (4) żuraw (4) biegus zmienny (3) bocian (3) błotniak łąkowy (3) cyraneczki (3) gogolin kamieniołomy (3) las naturalny (3) modliszki (3) piotrówka (3) rzeka (3) sokół wędrowny (3) wróble (3) wycinki (3) zrównoważony rozwój (3) Jesioniki (2) Park Narodowy w Austrii (2) Rogów Opolski (2) biała (2) dziki park (2) dęby (2) kotlarnia (2) mppl (2) nietoperze (2) ochrona przyrody (2) orlik (2) park w Rogowie (2) raniuszek (2) rybołów (2) rzekotka (2) wydmy (2) łączki A4 (2) Białowieża (1) Strzeleczki (1) ambona (1) bagno (1) bewiki (1) blotniak stepowy (1) brzegówki (1) budki dla jerzyków (1) czapla (1) drapolicz (1) erozja (1) gąsiorowice (1) jemioła (1) kotewka (1) krasowa (1) krynica morska (1) kumak (1) kurhannik (1) kwiecień (1) mamidło (1) mochów (1) ochrona (1) ojcowski park narodowy (1) opryski (1) oprzędy (1) postrzałek (1) rozlewiska (1) rybitwa (1) siwerniak (1) stepowienie (1) storczyk blady (1) strach na ptaki (1) szpak (1) słowacja (1) trzmiele (1) uhla (1) wejmutka (1) widmo brockenu (1) zabezpieczenia antykolizyjne dla ptaków (1) zaćmienie słońca (1) znaczki skrzydłowe (1) znaki (1)

czwartek, 23 maja 2019

Za krótka pobudka....czyli ani budzik nie derkacz

Tia, obiecałem rajdową opowieść i dotrzymuję słowa.
Niestety nie dotrzymałem umowy co do godziny rozpoczęcia rajdu. Miało być 4;15 u Waldka.
Dziecinny błąd techniczny przy ustawianiu budzika (nie dałem "ptaszka" :-) przy sobocie) kosztował moich współtowarzyszy nerwy i pewnie parę słownych kop-ciuszków ;-) w moim kierunku a mnie wstydliwy pąs przy domu el Kapitano.
Krótko przed piątą ruszyliśmy rezygnując z powodu obsuwy z dwóch z czterech wybranych wcześniej miejsc- prom na drugą stronę Odry mamy o 5:30. Przystanek nad Osobłogą w Walcach miał przynieść pluszcza co to go Waldi tydzień wcześniej tam widział i nawet mu budę pod mostem obstalował.
Q naszemu rozczarowaniu ani pluszcza ani budy. Ptok pewnie poleciał a bude jakieś luje buraczane zerwały. W tym naszym kraju to jednak patafianów oporowo.... eksportować!
Na listę zamiast pluszcza wleciały nam za to kwiczoł i zaganiacz - ten ostatni nie słyszany już potem nigdzie!
Następnie zatrzymujemy się tuż przed wschodem słonka w dolinie Odry przy Łęgu Zdzieszowickim. Ładnie, choć na razie w lesie jakiegoś gwaru nie słychać.
Na prom docieramy idealnie. Dopiero tu dochodzę psychicznie do siebie po porannym "ciałodaniu" :-)
płyniemy prawdziwym promem
Trasę w porównaniu do zeszłych edycji mocno zmieniliśmy. Niech się coś dzieje a nie wkoło macieju: Łang, Tułowice, Nysa.....
Kierujemy się na Januszkowice i Krasową gdzie zamiast zaplanowanych 20 minut spędzamy lekko godzinę.
Za to jako rekompensatę mamy na liście bączka, bąka, podróżniczka, jarzębatkę i gąsiorka. No i trochę innych pospoliciuchów.
miał ciag do slawy? ;-)
Ekipa dogaduje mi za to cały czas. Nic to, pogoda i światełko piękne, więc nawet się nie próbuje odgryzać.....
W Porębie wzdłuż drogi z wolna płynie strumyk. Są też mostki, a wiadomo, że jak jest woda i mostek to może być i góralka. No i jest, wypatrzona dosłownie po sekundzie po zatrzymaniu samochodu na poboczu.
nie czaj się, i tak cie widać....
Potem okolice dwóch rezerwatów koło Czarnocina. Urokliwe jary i buczyny oraz otwarte przestrzenie przy lesie to dzięcioł czarny, siniak, muchołówka białoszyja, świstunka, świergotek leśny i ortolan. Szkoda, że nie śpiewa muchołówka mała -a kiedyś się tu pokazywała...
Następny stop to skraj kamieniołomu koło Strzelec Opolskich i osadniki koło Szczepanka.
Przy kamieniołomie pokazuje się białorzytka a i turkwaka ( jedyna w tym dniu) wita słodkim jak mniód tur-turrrr.
Na osadnikach rundka po groblach - trochę mało siewek, ale baton i łęk też jest ok. Bierymy!
osadniki
 Na Stawach w Jemielnicy czapla biała wypatrzona oczami Moniki co sobie sprawiła fajnego jasnego, szerokiego (porro) "Olka". Dobre szkło należy się każdemu przyrodnikowi co rozpoczął dojrzałe życie :-) Może by Kaczor i spółka mieli to na uwadze przed wyborami i odpalili nowy program narodowy BINO+ 
Z tym, że na mój głos niech nie liczą. Ja mam kręgosłup a nie giętką strunę grzbietową jak minogi zaklęte w mule zakłamania.
Jedziemy na łączki pod Piotrówką i Łaziskami - jest cudnie choć nasz sekretarz i kapitan konspiracyjnym szeptem (ale tak bym słyszał) narzekają, że gdzie tam jeszcze do setki.....A to już 9ta !
Co ciekawe, na łąkach pod Piotrówką oprócz świergotka łąkowego słyszymy z nieodległego lasu dzięcioła zielonosiwego i żurki.
Za to pod Łaziskami zamiast planowanych kszyków widzimy srokosza - dobrze, bo potem już nie było.
Naprawdę piękna była łączka pod Łaziskami. Florystycznie też.
ależ piękne bagienko
D.maculata
Szkoda kszykola ale parę minut później mój wróżbiarski już nieco zaczadzony przez media społecznościowe nos przeczuwa coś ciekawego. I rzeczywiście, w trakcie jady wypatruję boćka czarnego lecącego nad lasem. Mówię wtedy ni z gruchy ni z pietruchy: "ale było by super jakby jeszcze pojawił się dudek". I co? W tym momencie widzę przelatującego falistym lotem dudusia! Siada na łączce na skraju lasu. Ja zatrzymuję auto i wszyscy mogą nim nacieszyć oczy. Widzimy też coś jakby krogulca łażącego obok dudka. Już było blisko, ale coś tknęło i sprawdziliśmy przez lunetę: qqła chciała sobie z nas zakpić, no kurde, KONCENTRACJA!! :-)
Jadziemy na Izbicko. Przed skrętem z głównej drogi jakiś maluch lądujący w trawie powoduje , że zatrzymuję auto. Jego nie znajduję, ale słyszę śpiewającą nad autem lerkę a sekundę później Przemka-sekretarza krzyczącego " SETNY GATUNEK!"
Git, jest dopiero 10ta i choć wiemy, że od tej pory już letko nie będzie to uśmiechy na twarzach od ucha do brzucha :-)
Na Izbicku widzimy perka rdzawoszyjego, gągoła i głowienki. Bez szału, choć na listę wpada jeszcze śpiewająca muchołówka żałobna i bielik.
Wyjeżdżając ze stawów mamy pod 110 a Turawa co jest następna w planie na pewno doda coś ekstra!
Na wałach od strony Szczedrzyka oprócz zaprzyjaźnionej ekipy z Opolszczyzny (Poszukiwacze Zaginionej Alki) widać sporo skrzydlaków. Woda tej wiosny odpowiednia do lęgów. Mamy korki, mewe siwą, gęgawy. Wyczesuje brodźce śniade. Inni znajdują rybitwy białoskrzydłe, kobuza i rybołowa. Nono- a jeszcze nie doszliśmy do zbiornika wstępnego.
Tamże kolejne fajne gatunasy: płaskie, cyranki, krwawy.
czesaj czesaj kapitano!
w tym roku są dwie siwe na zbiorniku
malownicze klimaty
płaskie i zakamuflowna cyranka
Podczas powrotu do samochodu wspólnie ustalamy co robimy dalej. Plan był rozpisany w zależności od rozwoju wypadków do wczesnego popołudnia. Potem pozwalamy sobie na małą improwizację. W końcu w miarę dobrze znamy swe okolice choć rzeczywiście dobrego zwiadu przed rajdem nie zastąpi nic.
Jeszcze stop przy brzegu zbiornika wstępnego. Zamiast wodnego towarzystwa z sośnince rosnącej na brzegu odzywa się czubatka. Dobrze, to czwarty gatunek siksy dzis!
Na zaporze też ciekawie. Oprócz 4 nurów rdzawoszyich ( tylko my mieliśmy ten gatun podczas Rajdu) pływają 2 gęsiówki.
Przemek przy pracy: nasz skryba i fotograf - nieoceniona pomoc i kompan ekspedycji
bandycka ferajna
rybitwa rzeczna
stellatki - miła niespodzianka
Przystanek koło 15 na szybką kawusie w Zawadzie. Tam kwadrans odpoczywamy i planujemy dalsze ruchy. Nie chcemy za daleko jechać. Lepiej używać wszystkich zmysłów do tropienia ptaszorów niż tylko wzroku siedząc w aucie.
Jedziemy do Opola bo za dzierladką trzeba się rozglądnąć no i gołębia skalnego formy miejskiej (czyli latającego szczura)  brak jeszcze na liście. Gołąb czeka na rondzie 100 metrów za stacją :-) ale dzierlatka niestety nas wydutkała. A była na osiedlu tego samego dnia, co powiedziała nam pewna Kasia :-)
Ok, to wio na Kosory. Decydujemy się na przejazd przez Maline. Dobrze bo tu znajdujemy re-misia :-)
Konstatujemy, że onegdaj ten gatunek był jakby częściej spotykany, no ale liczebność wielu pospolitych kiedyś gatunków leci na łeb na szyje.....

remisiówka :-)
 Na Kosorach niezawodna przepiórka i kuropatwa oraz niespodziewajka. Na mostku na strudze Lutni szukamy samotnika a tu zza krzyżaka wychyla się samiec cyraneczki! Oooo, tego nam brakowało!
a gdzie on?
a łoooo :-)
Następna kaczka abo i dwie czekają na nas w Kamieniu śląskim. Ja się odgrażam że tylko z opaską na oczach z auta na Karolinkę czy Mandarynkę wyjdę :-) Co to w ogóle za gatunki? Skoro jednak bażanta sprowadzonego z dalekiego wschodu zaczęto traktować jako rodzimy gatunek to nie dziwi, że tak samo potraktowano amerykańskich przybyszy....
kolorowy przybysz
Potem walimy na PIdżi szukać łąkówek i pójdźki. mimo sprawdzenia 4 lokalizacji sowy nie ma. Tzn , jest, ale widziana sekundę tylko przeze mnie więc tak jakby nie było. Krowy miały z nas ubaw patrząc jak to przejęci łaziliśmy tam i z powrotem rozglądając się za atenką.
Na szczęście łąkówki dopisały a i kolejne w tym dniu kuropatwy w oko wpadły.
coraz rzadszy widok

pod Kotkowicami
Na koniec dnia chcemy połazić pod żywocicami i po lesie pod Muną. Na kącie jest pierwsza łozówka ale derkacza niet - rok temu też nam nie dopisał :-(
Słonka po zachodzie słonka odezwała się dość symbolicznie no ale była. Szkoda tylko raniuszka bo znów się zaparł i nigdzie nam nie objawił długiego chwosta....

Forma i chęci za to dopisują, ja w końcu się wyspałem i mam więcej zapału niż rok temu o analogicznej godzinie ;-)
Koło starorzecza w Obrowcu zamiast strumieniówki odzywa się uszatka. No pięknie, to pierwszy gatunek sowy tego dnia. Jedziemy szukać drugiej w sprawdzonej miejscówce koło Zdzieszowic. Jedziemy przez Krępną gdzie zrobić w konia chciał nas turkuć podjadek udający lelka - naprawde o pomyłkę nie trudno gdy człek naście godzin na nogach :-)))))
Puszczyka znajdujemy łatwo, ale czasu do północy już tylko pół godziny. Derkaczowe nadzieje gasną w miejscu gdzie za kwadrans 5 zaczynaliśmy rajd. Na łąkach koło domu Waldka gdzie jeszcze dzień wcześniej było słychać charakterystyczne "derderr" tym razem cicho.
Dźwięczą za to uszach setki innych głosów słyszanych tego dnia. Jest kilka minut po północy.Dziekujemy sobie za magicznie spędzony dzionek i obiecujemy w podobnym składzie ruszyć w teren wcześniej niż za rok.
Na liczniku mamy przejechane niecałe 300 km, w nogach prawie 20km a na liście 138 gatunków ptaków - troszkę brakło do pobicia naszego najlepszego wyniku (140). Na szczęście aspekt sportowy dla nas nie jest najważniejszy choć oczywiście przeciwko wygrywaniu nie mam nic ;-)
Z taką ekipą można konie kraść! Dzięki moi mili!

PS. Tu link do oficjalnej strony rajdowej  gdzie można sobie zerknąć na wyniki 36 ekip 11stej edycji Rajdu Ptasiarzy, foty i statystyki. Pochwalić w tym miejscu trzeba naszego sekretarza-reportera. Jego dwa zdjęcia zajęły pierwsze i drugie miejsce w kategorii " relacja z rajdu". Brawo!

czwartek, 16 maja 2019

Prywata Białowieska

Będzie wpisik rajdowy, będzie, ale najsampierw mój jeden dobry przyjaciel dopominał się relacji z rodzinnej pomajówki spędzonej z dala od Brukolina.
Wywiało nas (pod wiatr) czyli na północ. Najpierw Wawa i odwiedziny rodzinki, potem w pięknej i dzikiej Puszczy Białowieskiej.
W stolicy koledzy wronowie w Parku Krasińskich urządzali sercowe harce. Innych ptaszorów nie za wiele.
napuszona parka, może i zimno, ale w sercu soooohot! :-)
Od poniedziałku gościł nas obiekt "Uroczysko" w Teremiskach. Super miejscówka dla rodzinki. Rzadko pozwalam sobie na reklamę na blogu, ale tu było po prostu cudownie. No i gospodarz też przyrodnik-fotograf, więc dodatkowe punkty u mnie :-)
Jako zachętę dodam, że nad domem tokował nam orlik, no i do lasa dosłownie rzut dzidą .
Po przyjeździe zaliczyliśmy szlak do rezerwatu pokazowego: żebra żubra. Nie padało, ale chłód i wiatr powodowały, że ptastwo nie było skore do darcia dziobak.
Troszkę poprzyglądałem się florze bo fauna w tym dniu kamuflowała się trochu.
wiciokrzew do ID
młody puszczyk przy wejściu na szlak
Wypatrywałem leukotosa ,alem tylko glosy kontaktowe rodzinki tych dzięciołów słyszał. Trudno.
Drugi dzień do spacer na Królewskie Dęby i ścieżkę edukacyjną o Orliku w dolinie rzeczki Lutownia.
dzikie cuda
Dęby w wieku grubo ponad 300 lat a i starsze noszą imiona królów i innych księżniczek
Jeśli tak kochamy historię i nasze dziedzictwo historyczne, dlaczego odmawiamy prawa do obecności w naszym bliższym otoczeniu podobnych świadków historii? Skąd te teksty "drzewa do lasu, człowiek jest ważniejszy, bezpieczeństwo ponad wszystko, a jak dziecko wyskoczy zza drzewa, a jak się przewróci to kto za to będzie odpowiadał..... itp itd". Przecież o wszystko można zadbać, wystarczy tylko chcieć i mieć szacunek do otoczenia i historii. Zwykli ludzie niestety mają z tym problem, choć zdaje się, że większym jest dla nich znalezienie miejsca parkingowego pod marketem lub strach przed polującymi na nich drzewami.......
Tymczasem na ścieżce orlikowej mimo chłodu żyworódka nam się pokazała i nawet motyle latalise.
żyworódka
Dostojka eunomia?
takie to puszczańskie klimaty: coś kończy żywot, coś zaczyna....po co my w to próbujemy ingerować?
Wracając sesyjka młodej w wilkiem co ją napadł i dość nachalnie domagał się pieszczot. Cóż za krwiożercza bestyja :-)
nowy kolega Klary
Odwiedziłem dom gdzie urzęduje Obóz dla Puszczy. Niestety, nie zastałem akurat nikogo, a szkoda, bo chętnie podziękowałbym za dzielną i nieustępliwa obronę Puszczy przed szyszkodniakmi. Nieopodal wisiał baner o treści " Pseudoekolodzy, brudne ręce precz od naszej puszczy". Moja rodzina skomentowała to, że to dotyczy trociniarzy i urzędników w ministerstwa rozjebki środowiska! :-) Nie wiedzą o istnieniu "fundacji santa" (baner to raczej ich dzieło) co korzeniami sięga sfer z którymi lepiej się nie zadawać jeśli w człeku drzemie choć cień wrażliwości przyrodniczej. W mojej opinii ta cała santa to lizusy szyszkodników i władzy biorące kasę za dyskredytowanie obrońców puszczy.
Zostawiam tych trociniarzy i następnego dnia zaliczam rowerek w rejon puszczy blisko wsi Narewka.
Ok 30 kilometrowa przejażdżka lekko styrała mój "koniec pleców", no wrażenia niezapomniane.
Dojechałem na Kose Mosty polecone przez kolegę co w Bialowieży bada ptaszory- dzięki, było pięknie.
groszek
Dolne stany na Narewce
A susza ich też dosięgła :-(
Wracając na fajne torfowisko z wełnianką natrafiłem. Trochę mnie się srebrnogłowa zgubiła na ujęciu.
borealne klimaty
Nad Narewką trafiłem swego pierwszego wiosennego zaganiacza i jarzębatkę. Tysz piknie.
jarzębatka białowieszczańska
Tego samego dnia pod domem zanim ruszyliśmy na wspólne rajzy przeleciał taki błotniak. W szatach samicowych mam czasem problem z oznaczeniem. Chyba łąkówka, ale proszę poprawić jeśli źle oznaczyłem.
na dużym pułapie pruł na pólnoc
Potem zwiedzajka parku przy pałacowego. Zanim tam weszliśmy na pomoście zauważyliśmy larwę ważki. Szła szukać miejsca do wylinki. Za to na stawie pani gągołowa szukała zagubionego w czasie i przestrzeni potomka. Ale na niego nacharczała- głosu tej kaczki kwakaniem nazwać nie sposob :-)
jeszcze nielot
młody dostał ewidentne "opeery" od mutry
najstarsza budowla w parku to dom gubernatora
Po południu odwiedziliśmy jeszcze Miejsce Mocy - rzeczywiście, było czuć dziwną energię. Ja miałem usta jakby znieczulenie po dentyście schodziło a moja Gizela jakieś dziwne zakręty w głowie. Dochodząc do miejsca mocy widać też sporo dziwnie ukształtowanych drzew. Ciekawa sprawa.....
Wieczorkiem pożegnalne ciasto w Carskiej i spacerek przy zabgnionym olsiku.
Piękne klimaty.
białowiskie bagienko
mokro
skrzypy wychylają głowy
spotkane na spacerku zakochane rębacze szare
W dniu wyjazdu wróciło ciepełko i naprawdę żal było wracać. Jak by mi ten czyżyk z pod kwatery wyśpiewał rano co nas czeka podczas powrotu w Wawie to pewnie bym został :-)
Wredotka mała .... ;-)
przydomowy czyż
Tyle z Białowieży. Polecam odwiedzenie puszczy. Dla laika widok usychających świerków nie jest może zbyt miły dla oka, natomiast nie ma co się nabierać na propagandę szyszkodników, że bez ludzkiej ręki las nie przetrwa. 
Świerk zamiera na skutek zmian klimatycznych a nie tego, że ekolodzy nie pozwolili czegoś tam wyciąć.
Poza tym większość drzewostanów to lasy liściaste więc w miejsce wypadających świerków one się pojawią. A na koniec razem z obrońcami głośno zawołam:
CAŁA PUSZCZA PARKIEM NARODOWYM! Piły precz!

Wkrótce wpisk rajdowy a tymczasem żegnam się wylewnie ;-)
Baj!

czwartek, 9 maja 2019

I want to get maj.... so maj....

Strawersowanym tekstem kapeli z czasów młodości witam się z majówkowymi klimatami oraz czytaczami bloxa.
Garść fotek z bliższej okolicy gdzie kręciłem się w pierwszych dniach chyba najbardziej kolorowego i roświergolonego ;-) miesiąca roku.
Następny wpis z troszkę dalszych okolic które udało się odwiedzić gdy inni już wracali do swych codziennych obowiązków.
Tymczasem rozpoczynam wspominkami z kwadratu MPPL-owego (monitoring pospolitych ptaków lęgowych) z okolic doliny Odry w Choruli.
Pogoda dopisała , ptaki średnio.
Za to widziałem swoją pierwszą ważkę w tym sezonie - czteroplamą.
quadrimaculata
 Teraz obrazek pokazujący troskę rolników o otoczenie. Skandalem jest pryskanie herbicydami nie tylko nie swojej działki, ale i sposób i pora oprysków. Dostałem zdjęcie na którym widać jak traktor z podniesionym ponad poziom dość wysokiego płotu opryskiwaczem wykonuje oprysk. Rok temu powycinali wszystkie krzewy rosnące przy płocie oczyszczalni, teraz chcą wytruć wszystko dookoła. I pomyśleć, że ten właściciel pola ma opinię ekologicznego - z wyprodukowanych z użyciem ton chemii warzyw i owoców pobliski duży zakład przetwórczy (koncern zagraniczny) robi m.in jedzenie dla dzieci!
Jeszcze 10 lat temu na tym obszarze rregulranie widywałem podczas liczeń sporo skowronków i pliszek żółtych - teraz te gatunki stamtąd praktycznie zniknęły i nie jest to przypadek. One nie mają tam czego szukać bo to jest zielona pustynie na której nic do jedzenia nie znajdą!
Spróbuję zainteresować tym co gość wyrabia Agencje Rozwoju i Restrukturyzacji Rolnictwa. Tak być nie może, albo troska o zdrowe otoczenie, albo zielone pustynie, rak i choroby....
schnąca po oprysku trawa po obu stronach ogrodzenia oczyszczalni.
 Jak widać, każdy centymetr ziemi musi być zniszczony bo tylko kasa, kasa i jeszcze raz kasa.....
Co im będzie zapylać te uprawy skoro wszystko wytrują?

Po wykonanej pracy skoczyłem na podlane pole za wsią. Siewek dziesiątki, pogoda cudna, nic tylko paść oczy i focić. Piękne jest takie śródpolne rozlewisko.
w tle most z instalacją dostarczającą surowiec do pobliskiej cementowni

pisik na przelocie
łęczaki co chwila zrywały się do lotu i próbowały tokować.
tego dnia naliczyłem ponad 70 osobników tego gatunku - spore wiosenne stado!
Oprócz łęczaków były śniade, samotnik, czajki z młodymi, sieweczki, kwokacz. Całkiem fajny zestawik.
Na polach w pobliżu spotkałem jeszcze pliszki żółte.
samica wygląda gdzie jej cavallero
a cavallero pozuje :-)
Zdążyłem jeszcze podskoczyć nad Odrę w Grotowicach, miałem tam małą misję drapolową do wykonania.
Zamiast jednak szponiastych tylko zaica przy asfaltowym wodopoju w industrialnym otoczeniu zoczyłem.
co za wodopój.....
Po powrocie do domu jeszcze rodzinny oblocik okolicy: takie dwa modraszki mie się nawinęły i raczej nie są to ikary.
Do ID
kolejny do rozpoznania
Kolejnego dnia zaliczyłem rodzinną wycieczkę na stolczyki :-)
Mamy na terenie Parku Krajobrazowo GśA kilka gatunków storczyków, alem bladego jeszcze nie widział, a tyle razy się kręciłem w tamtym rejonie. Piękna roślina i warta bliższego oglądnięcia. Polska to jej północna granica występowania ale i tak jest bardzo rzadka, roślina znaczy :-).
Oby jej sie tam dobrze rosło!
kwitnące bladziochy - naliczyłem 15 osobników
Zaliczyłem także podlasie w pigułce czyli okolice Borów Stobrawskich koło Namysłowa. Mamy tu izolowana populację pomarinki. O te ptaki trzeba bardzo dbać: sprawdzać i tworzyć strefy ochronne wokół miejsc rozrodu. Bez tych działań które prowadzi Dr Szpon wspominany gatunek na Opolszczyźnie zapewne dawno by wyginął. No i warto nadmienić, że jest tam jeszcze stosunkowo spora ilość użytków zielonych i mozaiki środowisk gdzie mieszka sporo ofiar orlików. To równie ważny aspekt wpływający na obecność drapieżników.
NO i żurawi tam też sporo. W ciągu tego dnia widziałem dwie pary wodzące młode. Dawno nie było mi dane oglądać takich widoków. Tu foty robione z drogi z samochodu. Nie wolno stresować opiekujących się młodziakami ptaków.
dumny rodzic i jego pociecha
To teraz niech polecą najfajniejsze ptoki tego dnia:
orliki zawsze noszą zdobycz w dziobie
tą zdobyczą dwa razy była żabka - jak widać to nie boćki najbardziej je lubia :-)
Na pożegananie najbardziej zasobnego w drapole obszaru Opolszczyzny pokazał się bielik. Fajny dorosly ptok zrobił klika kółek i poleciał w dal.
Ja też poleciałem w pieriod tylko drugiego dnia o czym wkrótce, no chyba, że najpierw relacja z Rajdu Ptasiarza co to jego dziesiąta edycja wystartuje za kilkadziesiąt godzin.
NIechby nas ładny bezwietrzny wyż chciał przytulić ;-)
Nerka zatem.