te kolorki poniżej troche mi jamajką pachną jeno szkoda, że tak płasko wyszło
Tu coś wyglądające na groszek nawet kwitło:
Ażeby nie było, że poezje i fantazje to troche ptasie "odlece". Najpierw w piątkowy podwieczorek z tym panem ;-) co ostatnio czarował duże białe ptaki troche mniejsze ptaszęta były oglądane. Branżowo nazywany jest ten ptaszek przez obrączkarzy a bardziej nawet przez fotografów przyrodniczych czekoladowym sp........czem gdyż nieustannie i szybko porusza się w krzaczorach i hasiach wszelakich. Tak na serio to strzyżyk mu dali na imię a tu w blasku księżycowej poświaty pręży swe chude gnaty (łooookurna znów sory)
Inszy karzełek spotykany często przeze mnie w ciągu łikendu takoż wagę lilipucią reprezentuje i mysimkrólem go zwą. Ma też ceche wspólną ze strzyżykiem: ciężko na miejscu usiedzieć mu dłużej niż sekundę. Takie małe ptasie ADHD troche.
W sobotę pojeździłem troche w dolinie Odry i odwiedziłem płaskowyż Głubczycki. Szalu nie bylo. Sytuacje ratowała pogoda i fajne widoczki. Z ciekawszych rzeczy na polach pod Pawłowiczkami ponad 200 dużych mew, ale wszystko tak płochliwe, ze tylko z okna samochodu dalo sie coś pooglądać. Dystans ucieczki jak sie chciało podejść to lekko 150 metrów. Chyba tam na nie polują, abo jak?
Było jeszcze pare pliszek siwych. Tutaj jedna ze stadka 5-ciu os. Na koniec jeszcze pejzażyk z okolic Kózek i Kórnicy. Nazwy miejscowości na tym płaskowyżu też przyrodnicze maja, a jak :-)
na razie by było. za chwil pare post o bardziej abstrakcyjnym tytule nie nadającym sie raczej do kolacji i dla małych dzieciufff :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz