Zaczne możne od paru fotek z sobotniego wypadu ze znajomymi do rezerwatu Łęższczok.
To głownie digistrzaly. Jest już troche gęsi-głownie gęgawy, białoczółki i zbożowe, ale trafiła sie tez kazarka i "kanadyjka". Pewnie jacyś uciekinierzy z niewoli, ale mimo to wklejam do posta.
Poniżej czaple białe zerujące na spuszczonym stawie poza rezerwatem
Teraz czas na drugie "eŁ" jak Łapanka. Tą dziś kolega Waldemarrr odpalił badając co w trzcinie piszczy. Piszczało słabo, ale dopołudnie w doborowym towarzystwie połączone z lekkim dziczeniem nie tylko w trzcinie pasuje mi bardzo.
Potem ruszyliśmy zaklinać olorki na pobliskiej żwirowni zwanej prze miejscowych niewiadomo dlaczemu GOLD :-)
Tak kolega Waldemarrr zaklina rodzinke "niemiaszków" ( mam nadzieje kolega nie pogniewa sie za upublicznienie w sieci wizerunku :-))))
Po tym spotkaniu zauważyłem jakieś dziwne "kaki" po drugiej stronie medalu (złotego oczywiście, Gold, to Gold) i trza bylo sprawdzić kogóż przywiały jesienne wiatry. Takie kolorowe cudaki zaraz po naszym do nich podejściu zaczęły sie oddalać lukajac na nas dosyć podejrzliwie - może widziały co stało sie z ich dużymi białymi kolegami na drugim końcu żwirowni ;-)
Jakieś dziwne szczęście mnie w ten łikend kopnęło - 3 gatunki (być może) drobiu hodowlanego to trochę dużo. Na przyszły koniec tygodnia trza będzie pojeździć po polach - drapolki przybywajcie :-)
No to do następnego liścienia :-)
baj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz