Główny motyw wspominek będą stanowić rajdowe foty i opisy. Na start nasza ekipa zdecydowała się dosłownie ze 2 tygodnie przed terminem rozpoczęcia. Nie było więc kiedy zrobić dobrego rozpoznania, choć plan i rozpiskę godzinową udało się w miarę sprawnie ustalić. No i bardzo nas ucieszyła informacja , że mimo tych dziwnych czasów organizatorzy zdecydowali się jednak przeprowadzić tą tak samo sympatyczną jak męczącą imprezkę. Szkoda tylko, że nasza koleżanka nie mogła nas wspomóc tym bardziej, że jej czuły słuch zawsze nas w wykrywaniu ptaków wspomagał. Zatem wystartowaliśmy w typowo samczej ekipie w skład której wchodził kapitan Waldek, skryba Przemek i ja - rozweselacz pokładowy (to jednak nie szło mi aż tak dobrze jak bym chciał bo w głowie mnie się trochę różnych problemów nawarstwiło). Jak to mówią, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło - nie potrafiąc przed rozpoczęciem rajdu zasnąć nie zaspałem i punktualnie dotarłem na miejsce zbiorki :-)
Moim pierwszym rajdowym ptakiem był śpiewający koło domu o 3:40 kopciuszek - no, ale to żadne zaskoczenie. Od Waldka ruszyliśmy już z kilkoma gatunkami na liście w stronę lasu Amerykan. Tam zastał nas świt a przechodząc liściasty las notowaliśmy kolejnych obudzonych światłem i bardzo chłodnym powietrzem ptakenów. I wiecie co, szpaki i bogatki to lubią se pospać dłużej niż np śpiewaki :-)
Potem jedziemy doliną Osobłogi w stronę Parku w Głogówku znanego z bogactwa dzięciołów. Jeden stop w okolicach alei między Łowkowicami a But przynosi aż trzy niezbyt "łatwe" gatunki: kuropatwę, przepiórkę i białorzytkę. Szkoda, że wspominane dzięcioły w parku nie za bardzo współpracują, ale za to mimo zwariowanej wiosny zaganiacz zdążył dolecieć. Jedziemy na Urszulanowice a po drodze mały stop przy niewielkim zastoisku koło Mosznej. Było warto, bo nawet nie wysiadając z auta wpisujemy na listę 3 gat siewek.
deszcze niespokojne potargały sad |
sieweczka rzeczna |
Po Urszulanowicach gdzie niespodzianie słyszymy dudka meldujemy się na kompleksie żwirowni koło wsi Mokre. Tam spędzamy więcej czasu, ale na szczęście ptaków trochę do listy wpada.
gęsiówki |
szczęściary |
Na stawach najbardziej ucieszył nas bocian czarny ale zmartwił brak perkozów rdzawoszyich - ten gatunek jest zdaje się o krok od wyginięcia.
czarnuszek |
Po stawach walimy na dużą żwirownie z Malerzowichach - matko bosko koparkowsko - to co tam ludzkość zrobiła z tym zbiornikiem woła o pomste do nieba. Wszystkie brzegi ogrodzone albo betonowymi ohydztwami albo jakimiś druciakami. Nosz kuwa, wg prawa brzegi wód mają być ogólnodostępne! No tak, zapominałem że prawo jest u nas jak pogoda - nieprzewidywalne i zmienne w zależności który urzędnik czyta przepisy. Po pierwszej małej klęsce jedziemy szukać dzierlatki koło centrum handlowego na południu Opola. Chwilkę to trwało zanim ją znaleźlim, bo pieruna się skitrała w najspokojniejszym zakątku zatłoczonego w tym dniu parkingu gdzie o dziwo nie wolno wyprowadzać psów :-)
strażniczka |
Na wale zb Turawskiego od str Turawy spotykamy inną opolską ekipę "ptasich sportowców" oraz setki o ile nie ponad tysiąc rybitw czarnych. Sa też leucopterki i hybrydki. NO i kobuz się pokazuje. Fajnie. Zbiornik trza w miarę dobrze oblukać więc jedziemy na wały od strony Szczedrzyka. To przynosi następne kilka gat kaczek w tym nieoczywiste świstuny. No, ale bielika ani rybołowa do tej pory nie ma co lekko nas niepokoi. Tyle wody przejrzeliśmy i nic a bielik jakiś czas temu przestał być mega rzadkością. Co jest kurka wodna - a tych akurat było mnóstwo :-)
jak jaskółki |
świstun i głowienka
płaskie |
zgrabna trójeczka
Po południo czasu trzeba pilnować jak oka w głowie. Mamy ponad godzinę obsuwy. Przed nami stawy na Izbicku - czy tam dojrzymy w końcu bielasa? Po drodze jeszcze mataczymy na łąkach koło Krzyżowej Doliny i prosimy o wstawiennictwo Matkę Boską od rzekotek by nam srokosza gdzieś zesłała. By być dokładnym nie mnie, ale chłopaki nie widzieli- jadać autem ciężko żeby wszyscy patrzyli tylko w prawo ;-)
przystanek przy źródełko i kapliczce w polach.Chyba nie dość żarliwie żykaliśmy do Maryjki bo na Izbicku bielika brak. Szkoda, bo takie brodźce śniade wpadły na liste. Trudno - czas ucieka, lista zapełnia się bardzo powoli, wskaźnik kilometroptaka mocno spada..... jak nie będzie farta to bida z wynikiem.
Na Kosorkach depczemy za świergotkiem polnym i sprawdzamy inne gatunki co tam kilka dni temu widywałem. I znów los pokazuje nam, że ma gołębia na dachu :-). Na otarcie łez mamy za kszyka. Do zachodu słońca została godzina z kawałkiem i trza zaczynać modyfikować plany bo za duże mamy spóźnienie a do tego moc pustych pozycji na liście. Następnie szukamy ortolana choć optymalna pora na niego już minęła - jak zwykle nasz kapitan ma do niego oko i ucho! Wracamy na obrzeże PiDżi po uszatkę i pójdźkę. Jes, jes jest! Te podnoszą nasze lekko rozczochrane wiejącym cały dzień zimnym wiatrem salto morale :-)
kominiarka |
W tej okolicy żegnamy słoneczko.
nastrojowo |
Opolskie 3nadle za rok znów wystartują z nadzieją na pobicie (naszej) rekorowej cyferki 140. Tymczasem w terenie kupe roboty a jeszcze do tego koty niecnoty....ale o tym kiedy indziej. Baaaaaj
złote chłopaki o złotej godzinie :-) pozdrówka wariaty! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz