i co dalej? Jaki rym do gór: kur, wiór, a może chór? Nieeee, po prostu dziurrr , wróciłem do dziur :-) Natomiast pierwszy człon tytułu zapowiada co będzie w najnowszej wpisywajce. Długi łikned spędziłem rodzinnie i frendowsko. Zaliczaliśmy okolice pogórza sudeckiego a konkretniej górki w okolicy Wałbrzycha. Mu i mi humorki ;-) dopisywali setnie. Pogoda wiadomo, skoro zbliża się wielkimi krokami kolpasik (apsik) to "musiało być pięknie" ;-) Chodzenia w sensie przebytych kilometrów niewiele aleć czasu spędzonego poza pensjonacikiem trochę uzbierałem. Niech będzie. Pierwsza wyprawa na górę Borowa w piąteczek miała miejsce. Trza było widzieć naszą ekipę liczącą ponad 60 osób idącą w luźnym szyku i co chwilę robiącą "awaryjne" pauzy.... ufff. Podczas jednej z takich awaryjnych przerw sfociłem grupkę krzyżodziobów.
|
samiec i samica |
|
pani z zakrzywionym dziobem |
Ptaków generalnie bardzo mało, ale w końcu to liściopad... Apropo liści to warto odnotować, ze nawet w górkach sporo drzew miało jeszcze kolorowe sukienki. No po prostu życie bez przymrozków. Po dotarciu na Borową wleźliśmy na wieże widokową i rzeczywiście bez tej konstrukcji widoków z zalesionego szczytu nie było by żadnych. Czy to znaczy, że trza stawiać więcej wież ? Absolutnie nie! Te konstrukcje przyciągają tabuny ludzi, idą w takie miejsca setki luda a to wiadomo z czym się wiąże....kupy, dużo kup, i syfu. Tak, że dla mnie obecna wieżo-moda nie jest ani niczym potrzebnym ani pożytecznym. Dla otoczenia i natury też na pewno nie. No, ale wiadomo, jak Unia daje "pieniążki" to samorządy biorą bo nie mogą się zmarnować. Co innego natomiast może....ot takie myślenie.
Tu kilka fotek z tej wieży, za to pod wieżą na niewielkiej polance biesiadowało z 250-300 osób. Wśród nich też nasza ekipa.
|
widoczek na SW |
|
na drugim planie Karkonosze |
Świetnie było widać Śnieżkę - tu ona.
|
ciekawe jaka to była odległość w prostej linii, pewnie kilkadziesiąt kilosków |
Drugiego dnia poszliśmy w kilka osób na 3 górki usytułowane wokół naszego pensjonatu. Nazywały się Wołowiec (tak jak szczyt w Tatrach), Mały Kozioł i Góra Sucha. Niezbyt wysokie te pagórasy, ale strome po pieronie. Można się było kapeckę zmachać, ale w pocie nikt nie pływał. Z ciekawszych zwierząt napotkałem malutkiego padalca- o tej porze roku powinien już hibernować a on wygrzewał się w promieniach listopadowego słońca.
|
padalczyk |
Na szczycie Suchej Góry my go spotkali. Łotej ło.
|
dwukolorowa czapka |
Od zachodu widać żółć modrzewi a to ciemne to świerki.
W trakcie spaceru trafiło się stadko raniuszków.
|
trochu nieostry |
Po spotkaniu z raniuszkiem postanowiłem zrobić psikusa ekipie. Gdy oni zatrzymali się na popas ja zagrzebałem się w liściach na skarpie przy samym szlaku. Zrobiłem to tak fachowo, że wyskakując z ukrycia gdy przechodzili blisko mnie mało im się rozruszniki nie spaliły :-) Przez chwilę miny mieli dość niewyraźnie :-))))
Tu pod tą tablicą się to działo ;-)
|
leśny PKS (W) :-) |
Z górek wróciliśmy bardzo zmęczeni choć uśmiechnięci. Takie wyjazdy mogły by się odbywać co miesiąc choć prawda , że jak dla mnie to może w troszkę mniejszym gronie ;-)
Jak RZEK łem w tytule coś związanego z wodą teś będzie. Fakt, nie literalnie, bo fot HaDwaŁo nie bydzie, ale spacerek nad wodą płynącą przez Opole wspominany. Uczestniczyłem w eskapadzie z okazji Dnia Mew organizowanego przez Opolskie Towarzystwo Przyrodnicze którego działalność tak czy inaczej staram się wspierać. Tym razem pokazywałem w lunecie to i owo skrzydlatego podczas naszej wycieczki. Uczestnikom bardzo podobały się ptaki oglądane w dużym przybliżeniu. A ja też lubię spotkać osoby zainteresowane tym samym co ja. Kilka nowych osób poznałem a oni też mieli możliwość posłuchać kilku ptasich opowieści.
Co do mew to jeszcze słabo - zimowa aura dopiero od kilku dni więc jeszcze zbyt wielu ptaków z północy nie widać. Choć po prawdzie dzień wcześniej na pobliskiej kamionce Bolko widziałem mewę siodłatą, 2 nury czarnoszyje i uhlę.
Za to podczas spaceru hitem była kawka z mleczkiem i uszatki. I to ich podobizny zakończą aktualny wpis.
|
kawusia spod katedry |
|
zamaskowana uszatka wypatrzona w okolicy parku Nadodrzańskiego |
|
wzajemna obczajka |
Jedna z trzech uszatek. Wypatrując tych ptaków warto spoglądać na grunt pod drzewami z gęstą koroną. Jeśli są tam ślady pobieleń i wypluwki ptaki muszą siedzieć nad głową poszukiwacza. Teraz zimą uszatki gromadzą się na zbiorowym "dziennym wypoczynku" w zacisznych (choć nie zawsze) i obfitujących w gryzonie miejscach. Lubię sowy i mógłbym je oglądać częściej. Teraz na zimę mam ambitny plan by się pokręcić na dużych otwartych przestrzeniach i spróbować namierzyć jakieś polujące sowy. Bardzo bym chciał samodzielnie wytropić np taką uszatkę błotną. Piękny byłby to prezent świąteczno-noworoczny. Może się spełni....kto wie.
Trzymajcie się ciepło i do następnego. Hu-huuuu :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz