Dlaczego tytuł jak z kodeksu ruchu drogowego? A dlatego, że w tym miesiącu znów przenikały się woda z lądem, słońce z ciemnością, płaskie z pofalowanym, super akcje i złe emocje ....no tak się to wszystko krzyżuje i czasem jest przyjemne a czasem jakieś mniejsze lub większe jebu-doop :-) To od czego zacząć? Od słoneczka i przyjemnych wspomnień może?
Tym razem achronicznie zacznę czyli od najświeższej eskapadki do zalatującego lekko starociem początku roku. W czwartek spontanicznie wymyśliłem sobie, że górki jakoweś rad bym nawiedził. Perspektywa wydawała się kuszącą tym bardziej, iż nazajutrz zapowiadano opady śniegu. Oczywiście nie chciało mi się jechać zbyt daleko więc wybrałem się po prostu w Góry Opawskie. No i choć obiecywane w prognozie opady śniegu nie dopisały, to naście kilometrów w nogach i prawie 5 godzin spędzonych na intensywnym spacerku ładnie naładowały mój akumulatorek. Zapraszam:
|
brzozowski młodnik na start |
|
ostaniec na pierwszej wyższej górce |
Szedłem taką samą traską jak w zeszłym roku; jest optymalna, ani za krótka, ani za długa a i troszkę można się momentami zasapać. Na przykład wchodząc na szczyt Srebrnej Kopy.
|
tu rosły świerki, no ale wiadomo co się z nimi dzieje. |
Jak widać odsłonięte brzozy którym zmieniono dramatycznie warunki siedliskowe też padają jak ruskie orki w Ukrainie.
|
widok na najwyższy szczyt Gór Opawskich : Łysą Kope |
Żartuję oczywiście, Biskupią, ale jeszcze dluuuugo będzie wyglądała jak łysa :-)
Panoramki na góry po czeskiej stronie też ukazują obraz klęski - drzewostanów świerkowych starszych niż 30-40 lat już w zasadzie nie ma. Przetrwały jedynie drzewa liściaste - świerki mimo pobożnych życzeń leśników już tu nie wrócą.
|
widok na południe |
Jak już wlazłem na szczyt Kopy zauważyłem kilka krzyżodziobów świerkowych - sam się dziwiłem, że tu są mając na uwadze jak bardzo skurczyła się im baza pokarmowa. No, ale widać, że potrafią sobie poradzić jedząc inne rzeczy.
|
amatorka pączaków :-) |
W sumie to wiele gatunków wróblaków gustuje w młodych pączkach drzew. Jedzą je grubodzioby, gile czy nawet dzwońce. Oooo, i gile widziałem też troszkę wcześniej na szlaku. Jak były chłodniejsze zimy częściej je widywałem. Teraz są bez porównania rzadsze niż powiedzmy 10 lat temu.
|
pan krzyżodziób i pączki buka |
Jak widać, nawet w górach wegetacja już ruszyła. Nie jest to dobre dla kondycji drzew.
|
w dużym przybliżeniu |
|
ta samica krzyżodzioba szarpała jakiś plastikowy worek |
Przejawy ludzkiego "eko-chuizmu" widać wszędzie niestety.
Schodząc natknąłem się na bardzo duże stado sikor przelatujące w poprzek szlaku. Stałem kilka minut i próbowałem liczyć lecące dość nisko i blisko siksy. Wyszło mi cn 120 osobników plus ze 20-30 modraszek. Pierwszy raz spotkałem się z tak dużym i w miarę litym stadem sikor.
|
czasem ptaki siadały na drodze i czegoś tam szukały. |
Z tym, że ptasio wyprawka dość mizerna w sumie. Nawet jera nie dane mi było zobaczyć a buków to tam przecież nie brakuje. Za to kwitła leszczyna której żeńskie kwiatostany se pozbierałem do wysuszenia na napary. Tu
opis właściwości tej pospolitej i niedocenianej rośliny. Coraz bardziej interesuje mnie zastosowanie roślin i grzybów rosnących wokół nas. Ostatnio zrobiłem sobie też napar z gałązek brzozy. Ciekawa sprawa. Oczywiście staram się to robić ostrożnie obserwując reakcję organizmu i nie przesadzając z ilością spożywanych ziółek. Choć o leszczynie piszą, że nawet niemowlętom można ją podawać.
|
żeńskie kwiatostany leszczyny |
Tu jeszcze kilka fot z ostatnich kilometrów szlaku.
|
piekiełko |
|
lodowe formacje na Gwarkowej Perci |
Teraz z górek wracam na niziny. Tydzień i dwa tygodnie temu robiłem spacer wzdłuż Odry od promu w Zdzieszowicach do śluzy w Otmęcie. Raz to była ucieszna wyprawka z Lovelasami a drugi monitoring wodnych ptaków zimujących odbywający się w połowie stycznia. Zimowe liczenie w ostatnie lata jest tylko z nazwy. Podczas eskapady znów panowała iście wiosenna aura. Żurawie darły japy, śpiewały siksy a i dało się słyszeć werblujące dzięcioły. Temperatura oscylowała wokół 10 st C! Na szczęście ptaki dopisywały co mnie radowało bo mogłem o nich poopowiadać koleżance dla której było to pierwsze poważniejsze wprowadzenie w świat ornitologii. Na nieszczęście zapomniałem aparatu i tylko komórką foty trzaskałem.
Skoro tematy wodne to jeszcze odwiedziłem na początku stycznia stawy koło Obrowca i Kosorki.
|
zachód słońca na Krępej |
Nastrój zakłóciły odgłosy wystrzałów. Minęło dosłownie z 10 minut i jak prawie dochodziłem do samochodu zauważyłem myśliwskiego dżipa z kratownicą na zwłoki - na nich leżały trupy 3 saren. Zadzwoniłem się upewnić do znajomego, który mi wytłumaczył, że to raczej nie kłusownictwo i jeśli plany odstrzału w danym obwodzie łowieckim przewidują zabicie 30 saren to myśliwy może jednorazowo ukatrupić ile mu się uda....ech.
|
ech, karważ... |
|
za to takich łowców podziwiam i szanuję :-) |
A to już fotki z Kosorek: mieliśmy tam krótkie ornitologiczne spotkanie z kolegą Michałem odwiedzającym akurat rodzinne strony.
|
i drapieżnik mniejszego kalibru - miał na goleni blaszkę więc wiadomo czyj on jest :-) |
Tu jeszcze fotki bywalców z opolskiego śmiecia. Pół godzinny stop zaowocował odczytami 5 dużych mew. To były pierwsze moje odczyty w 2023r oby na dobrą czytelniczą wróżbę :-) Jedna z mew białogłowych była obrączkowana w Wielkopolsce przez znajomego z mediów społecznościowych. Można powiedzieć, że mewy łączą ludzi :-)
|
białogłowa i siwa |
|
a tu dla kontrastu piękny brzydal czyli gawron - ma kawał dziobaki i lico zakapiora, ale to w sumie dobry chłopak jest :-) |
Na koniec ostatnia fotka z parku w Choruli. To miejsce niby objęte ochroną konserwatorską jest na mapie zabytków naszego województwa. Oczywiście, nikt na poważnie nie troszczy się o to miejsce. Nie raz widywałem tam ślady działalności zarządców dużego producenta żywności którego pola graniczą z parkiem. Wypalali tam śmieci, składowali jakiś syf. Teraz widzę, że zabierają się za drzewa albo powalone przez wiatr albo przez nich. Tak to my daleko nie zajedziemy, oj nie....
Napisałem do konserwatora i do słynnej z "troski" o otoczenie gminy Brukolin, ale widomo co z tym zgłoszeniem zrobią....to co zawsze czyli nic. Odporne to są na uwagi gospodarze.
|
radosne rżnięcie |
Jako ciekawostkę podam informację o tym, że są już parki gdzie ze wzglądu na olbrzymią funkcję biocenotyczną pnie dużych drzew są pozostawiane miejscach gdzie upadły. Rozkładające się drewno jest miejscem gdzie bytują setki gatunków i tysiące różnych organizmów. No, ale takiej wiedzy nie musi mieć ani małomiasteczkowy brukarz, ani kierownik pegieru. Choć konserwator mógłby bo w parkach zakładanych przez poprzednich gospodarzach tych ziem takie praktyki były znane. Ech , ja to jednak nieoprawny marzyciel i idealista jestem. A tu panie naród biedny, bez prądu, bez ogrzewania, szkoda żeby się chrust marnował....
A ja na koniec krzyżuje kciuki żeby zima która do nas 3 dni temu przybyła zechciała jeszcze chwile potrwać.
Niech się spełni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz