Od wspomnień z urlopu w żadnym razie nie uciekam - mam tylko mały problem z selekcją zdjęć bo chyba za dużo ujęć i niby lepiej jak jest więcej........no trzeba jeszcze chwilkę poczekać a tym razem foto-story z dwóch dni pełnych wrażeń spędzonych zaraz po powrocie z Włoch w naszych troszkę zadeptanych ale pięknych Tatrach.
Kompanami tej ekspedycji zostali Jack Sparoł i najlepszy żeglarz wśród górali a też najlepszy góral wśród żeglarzy (serio, są tacy apacze!) Grigorii; czyli bylo nas trzech :-)
Celem na pierwszy dzionek wybrany został Błyszcz i Bystra. Dlaczego tak? Ano dlatego ze po pierwsze zachodnia część Tatr jest mniej oblegana a po wtóre chopaki miały jakieś stare rachunki do wyrównania z wymienionymi pagórkami :-) Bardzo im zależało aby po 4 próbach kiedy podczas uprzednich pobytów pogoda nie pozwoliła im wejść na Bystrą ten piąty raz był zakończony sukcesem.
Wcześnie rano wyjazd i już o godz 8 ;30 zostawialiśmy w schronisku na hali pod Ornakiem ( mieliśmy nocleg) nasze główne toboły i wio przed siebie na Iwaniacką przełęcz, Ornak ku celowi.
|
latający holender |
Na Ornaku bylem już ze 2 razy, ale to podejście od przełęczy Iwaniackiej zawsze daje mi w tyłek a przy zejściu to płacze jak dziecko :-) Tu kolega Dżiak atakuje szczyt.
|
widok z góry - po prawej kominiarskie wierchy |
Podczas drogi na przełęcz Siwa zauważaliśmy nadciągające szaro-bure chmurki. Nie fajowo w górach łazić podczas deszczu a tym bardziej burzy a niestety prognozy ostrzegały przed niestabilną aurą.............
Po dotarciu na przełęcz już wyraźnie słyszeliśmy burzowe grzmoty a szczyty Starorobociańskiego skryte zostały pod warstwą wirujących cumulusów. Bystrą jeszcze widać.
|
nasz cel |
|
i nasza bynajmniej nie święta trójca |
Po naradzie bojowej na przełęczy postanowiliśmy przeczekać niewielką w sumie burze. Kiedy aura nieco się poprawiła co kolega Góral skwitował hasłem okrzykniętym lejtmotywem wyprawy, cytuję: tam się już robi jasno i można walić w ciemno! :-))) ruszyliśmy na szczyty Bystrej i Błyszcza które po dosyć mozolnej wspinaczce przy padającym na szczęście niezbyt gęsto deszczyku zostały zdobyte.
Szkoda tylko, że lepszej pogody na górze nie było. Za to podczas zejścia oprócz pięknych panoramek zauważyłem stado kozic. Chwile potem także wypatrzyłem jednego z wielu słyszanych świstaków- ekstra!
|
widok na słowacką stronę (kierunek SE) |
|
na pierwszym planie po prawej zdaje się smerczyński wiersycek |
|
stadko poniżej nas zdjęte z ok 100m |
|
świstak jeszcze dalej - ze 200m |
|
parka poniżej przełęczy siwej podczas powrotu |
Uśmiechy mimo cały czas krążących dookoła burz nie schodziły nam z twarzy i choć samo zejście zostało przez moją kończyna okupione jakimś urazem ( kurka, starość chyba:-)))) to pomimo bólu jakoś tak nawet dałem rady doczłapać do schroniska po drodze jeszcze wypatrując żerującego dziecioła trojpalczastego :-)
|
trójka żerująca w zamarłej świerczynie |
Aaaaaa, no i kijki trekingowe z których właścicieli sam kiedyś zlewałem teraz są moim "must hevem" podczas dalszych górskich wspinaczek.
Co do drugiego dnia to powiem, ze nie miałem pewności że pójdę z chłopakami tak mnie wieczorem rwało coś z boku kolana, ale plan rezerwowy w mej głowie był obmyślony.................
Na szczęście mogłem rano chodzić bezboleśnie i zdecydowałem pójść przez przełęcz Tomanową na Czerwone Wiersycki i w dół przez przełęcz Kondracką na Kuźnice.
Po śniadanku raźnym krokiem ekspedycja ruszyła. Przełęcz osiągnęliśmy bardzo szybko a nawet chyba za szybko bo znów kontuzja z dnia wczorajszego mocno zaczęła mi przypominać o sobie.
Nic to, twardym trza być a nie mientkim ;-). Kolega pożyczył zapasowy ściągacz i bandaż elastyczny pozwalający nieco usztywnić kolanko i krokiem przypominającym starego dziadka ruszyłem dalej po drodze focacąc co ciekawsze okazy florystyczne.
Niestety większości nazw roślin nie znam, ale może ktoś znajomy oznaczy.
|
powyżej 1500 metrów npm wiosna w pełni - to chyba zerwa czarna. |
|
gnidosz dwubarwny- tego gatunku w piętrze subalpejskim kwitły spore ilości |
|
a troszkę niżej kwitły jakieś storczyki |
po lewej gołek lub potrostek - niestety nie wyszedł dobrze.
|
goryczka wiosenna? |
Wracam już na szlak co wygląda tak :-)
|
w drodze na Ciemniak |
|
ostatnie podejście |
A na górze znów niespodzianki w postaci ukwieconych pełnikiem łąk i pasącym się 40m od szlaku capem :-)
|
kozica środowiskowo |
|
jak w zoo :-) bez cropowania kadru. |
|
pełniki w pełni kwitnienia :-) |
|
a burze już nadchodzą |
Na szczytach czerwonych wierchów ze względu na brak widoczności i większe niż dnia poprzedniego liczby ludzisków nie popasaliśmy długo. Przez przełęcz Kondracką poszliśmy w dół na Kuźnice. Po drodze kontemplowałem wygląd nie tylko mającego coś w sobie (oprócz tabunów turystów) Giewonotu , ale także podziwiając bezmyślność i nieprzygotowanie "stonki giewonckiej" ciągnącej mimo wyraźnego już załamania pogody ponad granice lasu. Ach, te gwiazdy w sandałkach z wymalowanymi pazurkami i gwiazdorzy w krótkich gatkach ,Ti-szertach i ze słuchawkami na uszach :-) ! fajne turisty, fajne :-)
|
jak się śpiący rycerz przebudzi to pierwsze co zrobi to zrzuci z siebie tony polskiej głupoty :-) |
Do Kuźnic dotarliśmy cali i zdrowi choć dosyć mocno zmoknięci. Łoscypkiem kupionym na przystanku busów uczczona została bardzo owocna i wesoła (choć lekko bolesna dla mnie) eskapada.
Na koniec jeszcze raz wyznam swe gorące uczucie górkom i tęsknić będę :-) Aaaaaale krupówki fuj! :-)
Tymczasem i do następnego (co oby jak najszybciej nastąpiło :-)))
PS. wszystkie focie zrobione nikonem P5100 - lustro jednak daje fajniejszą głębie i plastykę, ale te dodatkowe 2 kilo w górach to trochę za dużo....................
OdpowiedzUsuńWidoki przednie :)
A najpiękniejszy widok w postaci trójpalczaka :)
OdpowiedzUsuń