Strzałeczka.
Nie pisałem kawałek czasu bo słoneczko przyświeciło i pociągnęło wilka do lasssu :-)
Ostatnie łikendy bujałem po płaskowyżu gdzie udało sie nam z kolegami znaleźć nowe stanowiska drapieżnych gatunków strefowych. Przy okazji śmiało mogę potwierdzić, że tamte tereny nie tylko w okresie jesiennych przelotów są mega atrakcyjne dla ptaków szponiastych. Z jednego punktu można obserwować po kilkanaście myszołowów i błotniaków stawowych (te ostetnie mają gniada w rzepaku i zbożu!) po kilka błotniaków łąkowych, trzmielojadów, pojedyńcze kanie rude, czarne i bieliki. Te nasze maja za zadanie znalezienie możliwie dużej ilości gatunków wymagających ochrony strefowej co w kontekście przyszłej planowanej zabudowy bramy morawskiej wiatrakami ma niebagatelne znaczenia dla ptaków tak zamieszkujących teren płaskowyżu jak i przelotnych skrzydlaków.Przy okazji znajdujemy też żołny :-) cieszące oczy swoim magicznym upierzeniem.No i jeden rodzynek też sie trafił bo koledzy tydzień temu zoczyli samke
błoniaka stepowego! (fotki na http://ptaki.opole.pl/)
Zaczynam wstawiać fotki drapoli - dokumenty jeno, ale cosik tam widać.
W następnym poście pare widoczków z płaskowyżu. Tera same ptole :-)
|
kania czarna i kruk |
|
kania ruda z PiDżi |
|
uha-ha trzmiele dwa |
|
i jeszcze jeden odmiany jasnej z tej samej miejscówki! |
|
błotniak łąkowy tylko z nazwy :-) przecie same pola wkoło... |
|
jerzyk wdarł sie tu z rosssspędu :-) taki szybki zawodnik :-) |
W temacie z pierwszego członu tytuły tyle, jetz o kororowym pechowcu czyli dudku.
W zeszłym tygodniu zadzwoniła do mnie nasza straż miejska czy bym im nie pomógł z rannym ptokiem. Dostałem numer telefonu pana twierdzącego ze ma dudka wymagającego opieki. W ciągu pół godziny po telefonie byem już po pacjenta. Faktycznie, był to gatunek wspomniany w czasie rozmowy telefonicznej co nie zawsze jest oczywiste - nie każdy zarażon ptasia grypą przecie :-)
Dudek został zabrany z pobocza drogi skąd nie mógł wystartować będąc prawdopodobnie "stuknietym" przez samochód. Ptak jednakowoż wyglądał dobrze i choć troszkę obalał się na jeden bok i nie mógł latać nie miał widocznych obrażeń. Wolałem jednak aby fachowiec go "wymacał" i w te pędy wylądowałem z dudim u frenda od ratowania ptasich istnień. Waldek bo o nim mowa dokładnie obejrzał pacjenta.i prócz lekko opuchniętego barku też nie zauważył poważniejszych obrażeń.
|
nastroszony czubek zdenerwowanego dudka |
|
kuchenny dudi :-) |
|
|
Następnego poranka Waldek zadecydował jednak aby pacjenta wysłać do specjalisty do azylu do Mikołowa. Coś mu nie pasowało w zachowaniu ptaka, bo co prawda widocznych ran i złamań nie było, ale istniało ryzyko obrażeń wewnętrznych. Pacjent trafił tego samego dnia do speców w Mikołowie i trza mieć nadzieje, że się pozbiera.
Na koniec wpisu dwa fociaki dzierlatki spotkanej dzień po przygodzie z dudkiem- ten rzadki już skowronek związany z terenami wiejskimi przenosi się w pobliże dużych wybrukowanych placów np. przy centrach handlowych. Ta ze zdjęć bujała przy Aldiku...............znaczy lubi niemiecki luft...
|
placykowy skowronek |
|
|
dzierlatka występuje w zielonymdoboolu |
Nerka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz