Wiosna niby za pasem a ptasiarze tak jak ich obiekty zainteresowania też czują mus aby gdzieś powędrować :-)
Z trzema dobrymi kolegami umyśliliśmy już dużo wcześniej aby wybrać sie na morze Wattów ( północne niemcy) pooglądać przelotne i zimujące tam ptaszory.
Pierwej jednak po drodze chcieliśmy zobaczyć słynne na cale Niemcy (i nie tylko) piękne i majestatyczne ptaszory jakimi są dropie. Po cichu liczyliśmy że uda nam się popatrzeć na ich toki będące niesamowitym spektaklem kiedy samce "wywracają" sie druga strone udając wielką białą puchową kule. No i fakt, białego widzieliśmy mnóstwo jeno szkoda ze śniegu a nie tokujących dropi.
Dzięki koledze Rafałowi (thx Raflik:-)) któren zaopatrzył mnie w niezbędna wiedzę wiedzieliśmy gdzie uderzać a był to rejon pod miejscowością Garlitz
Na Rafałowej mapce zaznaczono tokowisko niedaleko Berlina w krainie zwanej Havellandisches Luchs niestety ptaków nie było pomimo intensywnego wypatrywania na 4 pary oczu. Za to aż 3 lisury biegały po śnieżnej pustyni. Zauważaliśmy w rejonie wieży obserwacyjnej kilka żywołapek - widać o co m.in chodzi z tą czynna ochroną ptaków :-) Ssacze drapieżniki są odławiane z dropiowych pól aby nie niszczyły im lęgów.
widok z wieży na tokowisko dropi |
kania ruda |
Jadąc powoli autem wypatrywaliśmy ptaków tu i tam. Dojeżdżając do miasteczka w którego rejonie spodziewaliśmy sie spotkać wymarzone "dropsy" nasz bystrooki kierowca z niedowierzaniem zapytał co to tam na polu siedzi. No i to był strzał w dyche bo ok 400 metrów od drogi siedziało stado 42 ptaszorów.
Ogólnie w tamtym rejonie doliczono się stu czerdziestu kilku dropi więc trafiliśmy na 1/4 ichniejszej populacji.
Z dużymi rogalami na twarzach rozłożyliśmy sie na poboczu drogi zacieszając co i rusz i komentując nasze wrażenia nadzwyczaj estetyczne :-)
Po paru minutach ptaki poderwały sie do lotu i już myśleliśmy że to di_end jednakowoż "ptaszki" wróciły i siadły jeszcze bliżej dając napaść sobą oczy jak w naszional dżeografik.
odlot dropi |
"grołstrappeny" wracają |
Te ptaki cieszą sie w niemczech dużym szacunkiem a starania o zachowanie tej izolowanej populacji "ku potomnosći"są prowadzone z dużym rozmachem co przynosi widoczne efekty choć trwa to już naście lat.
Niestety w Polsce ten gatunek wymarł ponad 20 lat temu i nie ma na razie żadnych widoków na przywrócenie tego magicznego gatunku w naszym dziwnym kraju :-(
Na koniec jeszcze parę strzałów z odległości ok 300m. Dodam, ze absolutnie nie staraliśmy się zbliżać do stada. Za to pan spacerujący z das_huntem był jakieś 200m od ptaków i nie było widać, aby wywoływało to w nich chęć ucieczki.
strusiowe sylwetki dropi |
bajbaj dropsy, a dbajcie tam o siebie bo może w kwietniu znów się zobaczymy............. :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz