Tym razem świeża relacja z wypadu z szalonymi kolegami w pobliskie Góry Bialskie (wschodnie Sudety). No że troszkę śniegu jest w górkach to było jasne, ale przebijania się po pas w śniegu raczej nie przewidziałem i stąd ten tytulik :-)
Plan na dzień był ambitny bo zamierzaliśmy dotrzeć do szlaku w puszczy Jaworowej, potem warunki zweryfikowały nasze oczekiwania.
Pierwsza fota ze szlaku przed samym lasem.
|
początek |
Po kolejnym pokonanym kilometrze otoczenie zgoła inne :-)
|
pozostałości po zabudowaniach w leśnej głuszy |
Liczyłem na jakieś obserwacje słuchowe bo to niby wiosna (akurat Józefa wypadało) ,ale chrupiący pod naszymi stopami śnieg raczej nie pomagał w nasłuchu, a że trasa ambitna to i przystanków przyrodniczych za dużo nie robiliśmy. No czasem się jakaś siksa odezwała i raz dzięcioł bębnił.
|
na południowych stokach mniej śniegu |
|
i pogoda się wyklarowała :-) |
W nocy musiało coś marznącego padać, bo sporo lodu leżało pod drzewami a i na gałązkach niższych drzew ładnie skrzyło się "srebro".
|
całkiem całkiem |
|
pod słońce |
|
lodowa biżuteria dla drzew nie jest zbyt pożądaną ozdobą :-) |
Ostatnie podejście pod szczyt Czernicy ( nie mylić z aytha-ą fuligul-ą :-)) czyli jakieś 300m pokonywaliśmy chyba z pół godziny. Takiego wycisku moje łydki nie dostały już hoho! Tym większe słowa uznania dla pozostałych "górali" przecierających szlak - pierwsza osoba ma po prostu przewalone tym bardziej, że nikt przed nami szlaku nie przechodził.
Ta męka się opłaciła bo na szczycie ozdobionym piękną drewnianą wieżą widokową (ponoć robił to "prywatnie" jakiś mega zapaleniec) widoczki miodne.
Tu widać samą wieżę i na szczęście ostatnie płaskie dojście.
|
niezniszczalny Domin |
|
dziwna górska kaczka |
|
A potem już siempre muy bueno :-)
|
widoczek na Jawornik |
|
na ostatnim planie po prawej zb Otmuchowski |
|
biała przerwa przed nami to "szlak" :-) |
Na punkcie widokowym pól godzinki dla podratowania cukru we krwi i wio dalej.
A bym jeszcze zapominał o wrażeniach przyrodniczych bo z wieży obserwowaliśmy tokującego krzyżodzioba a kolega Dżek White odgrażał się że zapamięta lekko fikuśną nazwe tego zawodnika :-)
W tym momencie wycieczki wiedzieliśmy, że do jaworowej nie dotrzemy, ale porządna pauza i piękna aura sprawiły że raźno ruszyliśmy naprzód. Po płaskim i z górki to już nie może być przecie źle :-)
A tu po paru krokach znów poty wystąpiły na me czoło :-)
|
oj góry Bialskie to zaprawde białe góry :-) |
|
okoliczności sploty czyli wszyscy wszystkim robią foty :-) |
Kolebiąc me lekko już schodzone nogi trochę jednak czujności zachowałem bo w pewnej chwili zauważyłem tropy jakby kury - tylko czemu pod niskim daszkiem z gałęzi świerczka :-)
|
musi jarząbek |
|
kijek dla oddania skali |
Droga w dół żółtym szlakiem oprócz spotkania dwójki "sapiensów" tak samo zwariowanych jak my przebiegła bez niespodzianek. Dominowi za to lepiej się szło bo nawet po lekko przetartym szlaku inaczej się idzie - tak samo zadowoleni ze spotkania z nami byli pewnie byli idący pod górkę ;-)
|
starszy "przebiśnieg" z żelazymi łydami |
Do bazy dotarliśmy po pokonaniu 25 km w nieco ponad 9 godzin - dobrze to była zrealizowana wyprawa bo gdybyśmy musieli zrobić dłuższy dystans to chyba bym padł na przysłowiowy pysk :-)
A i tak po dotarciu do celu zmęczenie zwyciężyło i chitry plan by położoną przy domu górkę trochę spenetrować po ciemku pod kątem sów diabli na rogi wzięli - noc cóż, SKS chyba ;-)
Dziś przed południem wracaliśmy do dom, ale jeszcze szybki stop przy zbiorniku Otmuchowskim by oblukać niewielkie stadko gęsi. Chyba Dżia chciał mi wynagrodzić słabe obserwacje z górek bo wypatrzyłem 4 "krótkie" - piknie!
|
ostatnie wiosenne gąski - lecą daleko na północ więc mają trochę czasu. |
|
były w sumie 4 krótkie |
Ostatni pożegnalny stop pod Korfantowem gdzie w habaziach nad niewielkim polnym rozlewiskiem widziałem swą pierwszą tej wiosny (?) kląskawkę. Koledzy "górale" zaś mieli okazje obejrzeć sobie ładnie żurawie.
|
trochę dzikiego w polnym krajobrazie :-) |
Myślę, że teraz to już tylko z górki i święta będą zaprawdę wiosenne i radosne czego życzę czytelnikom i sobie as well.
Nereczka.
A jednak sen się spełnił tyle,że biało było w innym miejscu:)pozdro
OdpowiedzUsuń