Tytuł nawiązuje do baaardzo długiej przerwy moim pamiętnikowaniu oraz powrotu z urlopu. Przez te ostatnie ponad 3 miesiące dużo się działo, szczególnie jeśli chodzi o PiDżi, ale myślę, że zrobię o tym osobny wpis a teraz na świeżo podzielę się wrażeniami z "ładowania baterii" na zagranicznym urlopie. Mam nadzieję, że się dobrze naładowały bo czekają mnie miesiące wytężonej pracy. Tymczasem o wyprawie do Maroko. Wybór na kraj w północnej Afryce padł jako deska ratunkowa bo początkowo moja Gizela wymarzyła se jeszcze bardziej egzotyczne rejony, ale zagrożenie tropikalnymi chorobami zmusiło ją do zrewidowania planów. Tym razem wyjazd odbył się w biurem podróży więc odwiedzonych miejscówek było mniej niż podczas zeszłorocznego urlopu w Gruzji. Pierwszy dzień po przylocie mocno aklimatyzacyjny bo podróż logistycznie dała w kość. Pierwsze zauważone ptaki w okolicy lotniska to szpaki jednobarwne i dymówki. Potem popołudniem z balkonu naszego hotelu ładnie pokazały się hałaśliwe i wszędobylskie bilbile ogrodowe.
Drugiego dnia z rana pognałem na krótki spacerek rozpoznawczy. Najpierw maszerowałem dużym deptakiem wzdłuż plaży w stronę pagórasa i położonej na nim twierdzy. To znak rozpoznawczy Agadiru - dużego prawie milionowego miasta w którym się "gościliśmy".
|
te napisy na zboczu góry w nocy były podświetane. Oznaczją one słowa: bóg, król, ojczyzna |
W okolicy wejścia na deptak zoczyłem dwie sroki gołookie. Niedawno te sroki były uznawane za podgatunek naszej sroki, ale oczywiście naukowcy muszą coś robić, żeby gatunków nie ubywało (żarcik).
|
na tle marokańskiej flagi |
|
niebieski "placek" gołej skóry odróżnia ją od naszej sroki |
Podążając ku podnóżu górki napatoczył się jakiś Pan który bardzo mnie zagadywał ,uprzejmie przepytywał i konwersował. Eskortował mnie z 20 minut opowiadając gdzie co i jak, ale na koniec za swoje towarzystwo kazał sobie zapłacić....to mnie tak zszokowało, że udało mu się wyłudzić kasę a ja zdegustowany i zły na siebie miałem ochotę zapaść się ze wstydu pod ziemię....Potem jeszcze parę razy te ich "uprzejmości" powtarzały się z różnym skutkiem. Powiem szczerze, że na dłuższą chwilę mam dosyć odwiedzania krajów, gdzie "kultura" pozwala na oszukiwanie i wymuszanie pieniędzy od nieznajomego człowieka...
Wracajac mocno wkurzony postanowiłem zaglądnąć na niewielki pagórek gdzie sadzono nowy park. Zresztą, patrząc na Agadir widać, że oni drzewa i zieleń szanują czego nie można powiedzieć o ichniejszym traktowaniu otoczenia śmieciami których jest po prostu zatrzesienie. Aż dziwne , że wody Atlantyku i piękna olbrzymia plaża były stosunkowo czyste....
|
ruda gleba |
W takim otoczeniu udało mi się zauważyć pięknego i mało płochliwego samca białorzyki rdzawej, dzierladkę (raczej naszą) dudusia i jakieś pokrzewki i physcopy.
|
pan białorzytka rdzawa |
|
chyba młoda świstunka leśna |
|
jeszcze raz "rdzawiak" na tle rudego klepiska |
Sam park krokodyli dość zadbany. Żyje to ok 200-300 krokodyli nilowych, iguan i dużych żółwi lądowych. Jest sporo ciekawych roślin i pewnie czasem można spotkać jakieś ciekawe ptaki. Ja widziałem tylko dymówki, jakąś muchołówkę (białoszyja/żałobna) w szacie samicy, pliszkę górską, trzcinniczka/łozówkę i oczywiście bilbile.
|
chyba mają tam osobny podgatunek, ale nie jestem pewny |
|
wzorek na nasadzie łodygi pielgrzana madagaskarskiego
|
Dlaczego to drzewo po hiszpańsku nazywane jest drzewem podróżników? W linku można się tego dowiedzieć:
Pielgrzan madagaskarski – Wikipedia, wolna encyklopedia |
stary chop iguany - robiły wrażenie kiedy przechodziły przez ścieżki jednej ze stref gdzie dominują sukulenty |
|
jakiś akrocefal w strefie "wodnej"
|
|
szblak plamisty? |
nie jest lekko przedłużać gatunek gdy masz katar...
|
płazy na ciekawym okazie rośliny która pachniała padlinką
|
Czwartego dnia pojechaliśmy z lokalnego biura podróży do dolinki na przedgórzu Gór Atlasu koło miejscowości Imouzier. Robiłem se nadzieję, że po drodze i w dolince zobaczę kolejne ciekawe ptaszory. Droga jak to u wyłudzaczy kasy musiała oczywiście biec z przystankami w sklepach i punktach handlu pamiątkami. Nie lubię takich akcji, ale podczas przystanków teoretycznie coś tam może się pokazać. Ale akurat tym razem nie było nic ciekawego. Za to widoczki dość egzotyczne.
|
oaza i wąwóz jakiejś okresowej rzeki |
Trasa prowadzącą przez wąwóz miała ok 3-4 km długości i prowadziła dnem dolinki gdzie płynął potoczek z czystą wodą. Bardzo ładne miejsce które miejscowi przerobili na cepeliowskie klimaty z plastikowymi krzesłami i stołami włożonymi w strumyk. Słabo. Na szczęście bardziej sucha część doliny była już wolna od tego badziewia co nie znaczy, że śmieci nie było...
|
lecicha południowa? |
|
chyba wysiedlili tam inwazyjny gatunek żółwie bo nie kojarzę z N afryki takich okazów |
|
spory wąwóz z resztkami wody |
|
złoto Maroka czyli owoce drzewa arganowego |
Z ptaków zauważyłem pokrzewki aksamitne, trznadla saharyjskie, muchołówkę szarą, dzierladki i piękne samce białorzytki saharyjskiej pokazujące się w przelocie z czubka drzewka na inne. Niestety nie zdążyłem zrobić foty, a szkoda, bo te ptaki w locie wyglądały zjawiskowo.
Czwartego dnia odwiedziliśmy regionalny targ gdzie miejscowi rzemieślnicy wystawiali na sprzedaż swoje dzieła. Dobrze zrobiliśmy bo miejsce było niezatłoczone i pełne naprawdę niebanalnych produktów rodem z Maroko. Tu miał też miejsce cud a mianowicie podczas powrotu udało nam się spotkać uczciwego taksiarza - sam włączył taksometr i za 6 km podwózki skasował nas 10 zł :-) Jak się przekonaliśmy taksówki w Agadirze mog być tanie, ale to naprawdę rzadkość.....90% tzw "przedisębiorców" to oszuścii naciągacze.
Po południu zdecydowałem się na piszą wycieczkę na wzgórze gdzie stoi potężna warowna twierdza zwana Kasbat (zamek) Agadir Oufella. Jest to jedyna budowla która przetrwała potężne trzęsienie ziemi jakie od koniec lat 50tych 20 wieku zrównało z ziemią Agdir i zabiło 50 tys ludzi!
Szlak na szczyt biegł serpentynkami. Zbocze porastały głównie kaktusy i pojedyncze krzewy. Tak mniej więcej wyglądało.
|
środowiskowo |
Pierwszym spotkanym ptaszorem był srokosz z podgatunku bodajże śródziemnomorskiego".
|
srokosz środzieomomorski |
Potem pokazał mi się ptak w typie samicy naszej plaeszki, ale zaraz koło niego latał samiec pleszki algierskiej. Trafiłem zatem na naprawde super parkę zacnego gatunku! Na szczycie twierdzy udało mi się innego samca tego gatunku pięknie sfocić. Bardzom był z tego kontent.
|
samica pleszki algierskiej |
|
samiec w pełnej krasie |
Pokazywało się także sporo białorzytek żałobnych, pokrzewki, turkawki, dzierlatki z chyba innego podgatunku niż nasz i wiewiórki berberyjskie. Na zboczach górki widać było nowe nasadzenia które zraszano wodą z węży. Kapiąca woda ewidentnie przyciągała w to miejsce ptaki bo ich nagromadzenie było spore.
Poniżej fotki ptaków które tam widziałem.
|
białorzytka żałobna i wiewiórka |
|
młoda dzierzba rudogłowa |
|
jakiś "physloscop"? |
|
dzierlatka z rudym kuprem czyli być może dzierlatka iberyjska |
|
młoda cierniówka? |
|
lutniczka zachodnia - fajnie się dała sfocić |
|
jeszcze raz białorzytka żałobna |
Ze szczytu twierdzy rozciągał się widok na zatokę i dzielnicę hotelową. Warto wspomnieć, że plaża była bardzo szeroka, z super piaskiem i co ważne w miarę czysta. Jej rozmiary ulegały mocnym wahaniami ze względu na znaczne poziomy pływów. Woda też była sporo.
|
panoramka |
|
kawałek olbrzymiego portu z kawałkiem okrętu wojennego i masą mew. |
Niestety tamten rejon był niedostępny choć na I-birdzie widziałęm, że ktoś wchodził na pirs w innej części portu i uprawiał seewatching. Mnie t nie było dane, ale wycieczkę na szczyt uznaję za bardzo udaną.
Ostatnie zdjęcie zrobione podczas chodzenie w dół a potem zacznę pisać drugą część.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz