Strzałeczka.
Tyle mnie się wspomnień nazbierało i rożnych sytuacji wartych uwiecznienia, że muszę to podzielić na dwie części - pierwsza to podróże małe i trochę większe przed majówką. Druga będzie z majówki.
Fajny mi się wyjazd trafił na północnik wschodni naszej ojczyzny męczyzny. Wylądowałem mianowicie w Supraślu. Co prawda był to wyjazd służbowy, ale jakieś zieloności udało się uwiecznić. Pogodowo niestety sprawdziło się to co było przewidzenia czyli przyszły przymrozki i narobiły bałaganu. Pomarzły nawet dość odporne dęby i jesiony rozpoczynające najpóźniej swój rozwój. Nie mówię nawet o orzechach czy robiniach czy innych ciepłolubnych cudach bo tam to już w ogóle masakra. No i owocowe drzewa mocno w wielu rejonach ucierpiały co spowoduje, ze owoce będą bardzo drogie. I obym nie wykrakał , że to tylko preludium tego co nas wkrótce dotknie....kra kra kra.. Ludzie niestety dalej nie ogarniają , że te anomalie są spowodowane naszą, znaczy korporacji i polityków działaniami. Piszą jakieś dziwne rzeczy o chemitrailsach, spiskach i o tym, że klimat się zawsze zmieniał. Ano zmieniał się zmieniał, ale nigdy nie tak szybko i w tak destrukcyjny dla nas i natury sposób.
Tymczasem na Podlasiu na które trafiłem w przedostatni łikend kwietnia przeżyłem wiosnę raz jeszcze. Choć i tam jak na porę roku wegetacja mocno do przodu.
Miałem okazje zaliczyć nowy ciekawy teren i to na rowerku. Prawie 50 km po puszczy Knyszyńskiej może nie przyniosło mi jakichś wyczesów, ale dało obraz jak wyglądają prawdziwe bory. NO i te przysiółki z malutkimi cerkiewkami też robiły klimat.
|
nie pomnę nazwy sioła gdzie to złote cudo sfociłem |
|
a to już chyba jakiś wiciokrzew albo suchodrzew. |
Bory porastające puszcze rosną na piaskach więc drzewa nie są jakieś mega okazałe, ale jest dość bogato. Miejscami widać piętrową strukturę boru i naturalny charakter, choć oczywiście i tam człowiek maczał paluszki w tym by rosło to co on chce a nie natura.
Po odwiedzinach leśnych ostępów pofalowanych wydmami przyszła pora na małe randes vuos z naturą Narwiańskiego Parku Narodowego. Sprytny plan by przedłużyć sobie wycieczkę o nocleg w okolicach Białegostoku zniszczyła mi pogoda - było tak paskudnie, zimno, wietrznie i deszczowo, że nawet ptaki się pochowały i prawie nie było ich widać.
Spędziłem kilka godzin odwiedzając szlaki i punkty widokowe, ale wytrzymałem tylko do popołudnia. Zacząłem koło Waniewa na krótkim szlaku z pływającymi pomostami. Tam śpiewało kilka podróżniczków, brzęczek, tokował kszyk i pokazał się na chwilę orlik krzykliwy. No i symbol parku czyli błotniak stawowy latał i to nie jeden. Nie dziwi mnie to, gdyż zabagniona dolina Narwi jest bardzo mocno porośnięta trzcinami i ciężko tam o inne niż trzcinowe siedliska.
|
początek szlaku Waniewo-Śliwino |
|
samoobsługowe pływające pomosty |
|
orlik |
|
żurki po stracie i takie które jeszcze nie mogą w te klocki |
|
urocza brzezinka |
|
i bagienko obok |
Odwiedziłem kilka wież widokowych w tym najwyższą 44 metrową koło miejscowości Łapy. Łoj, majo chłopy rozmach tylko ciężko z tego miejsca coś dostrzec bo wieże postawili dość daleko od rzeki i jej meandrów.
|
stalowy kolos |
|
w konstrukcji wieży kruk cwaniak se zrobił gniazdo i mu ludzie nie przeszkadzają, oby z wzajemnością |
Potem podjechałem na szlak prowadzący łąkami do innej mniejszej wieży widokowej. W niej też gniazdo ulokował sobie kruk, ale karteczka na wejściu zabraniała z tego powodu wejścia na wieżę. NO i dobrze. Poszedłem zatem troszkę dalej popatrzeć na boćki i podelektować się głosem i widokiem tokującego kszyka.
|
naciagane to trochę ;-) |
W zasięgu wzroku było kilkanaście boćków, które mimo chłodu i wiatru polowały, ganiały się lub jak ten na focie próbowały zdobyć materiał gniazdowy.
Jako, że miałem już dość tego co mi zgotował los postanowiłem wrocić po rodzinkę która spędzała łikend w mieście stołecznym. Tam w parku Krasińskich obserwowałem lotne już kwiczoły i stare ptaki które młode ganiały żebrzac o pokarm. Mega to wczesne lęgi musiały być. Jajca pewnie byly skłądane w połowie marca lub nawet wcześniej.
|
dorosły kwiczoł |
Kolejny przedmajówkowy łikendzik to ostatnie kontrole polnej MaSaKRy i ponowne stwierdzenie tokujących i pięknie pokazujących się błotnic oraz MPPL. Podczas liczenia pospoliciaków pogodę miałem już mocno wiosenną a co było do przewidzenia wody już w polach i rowach prawie nie było. Tak to właśnie jest -albo jest jej "za dużo" albo nie ma jej wcale. Nie potrafimy tym dobrem zarządzać i to jest pewne. Po liczonku skoczyłem na pobliskie Kosorki - z ciekawszych perek rdzawoszyi i ładnie pozujący zając.
|
duża rzadkość na śląsku |
|
portrecik |
Chciałbym się pochwalić bardzo ciekawą obserwacją poczynioną pod samym domem i to związaną z najpospolitszym gatunkiem z mojego sąsiedztwa. Chodzi o wróbla domowego ( i to nie jednego) który opanował sztukę zjadania inwazyjnego i uciążliwego dla ogrodników gąsienic ćmy bukszpanowej! Choć od jakiegoś czasu było wiadomo, że ziarnojady karmią swoje młode białkiem zwierzęcym to ja tylko słyszałem o tym, że stare wróble przynoszą sowim młodym larwy azjatyckiej ćmy. Kolega mi w zeszłym roku mówił, że widział jak "jego" mazurki wcinały te larwy. Teraz ja miałem okazję zobaczyć na własne oczy jak podczas ok 10 minut kilka różnych wróbli wlatywało do krzewu i wylatywało z niego z zielonkawymi gąsienicami. Czyli ptaki znów wspomagają człowieka z walką z obcym i inwazyjnym gatunkiem. Wiedząc o tym warto uświadamiać ludzi by nie pryskali swoich krzewów żadnym mospilanem ani innym chemicznym gówienkiem bo w ten sposób trują swoich ostatnich naturalnych sprzymierzeńców. Zamiast używania chemii warto zaprosić wróble w swoje pielesze i cieszyć się, że pomagają w walce o bukszpany.
|
samczyk wróbla na zaatakowanym przez "ćmie dziecka" proszępanie ;-) |
Ostania fota to samczyk rzekotki z widocznym workiem rezonatorowym. Kilka z tych płazów darło wora w kolektorze odwadniającym autostrady A4.
|
fota o zmierzchu dlatego taka wyprana z kolorów |
Na tym kończę i postaram się za parę dni wrzucić wspominki w obfitej w ptaki i spotkania z przyrodą z majówki.
Tymczasem ludziska!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz