Strzałeczka.
Czas zacząć drugą część urlopowych wspomnień z zielonej do booolu wyspy ;-)
Nie będzie chronologicznie tylko bardziej habitatowo; skoro w krainie wiecznej wiosny najwięcej gór to łatwo się domyśleć, że i będzie sporo stworzeń spotkanych tamże.
Nawet lotnisko którego pas przedłużono o ponad kilometr wbijając w dno oceanu olbrzymie betonowe pale znajduje sie na zboczu solidnego pagóra :-)
Pierwszym ptaszęciem usłyszanym pierw przez me uszy a potem dopiero oglądniętym został "przylotniskowy" kanarek - trelu małego łobuza mogłem potem słuchać w wielu miejscach np: na cyplu Sao Lorenco gdzie latały całe stadka bliskich kuzynów naszego kulczyka.
Za chwilę symbol wysp Makronezji (Madrea, Kanary i Azory) ale wcześniej pierwszy ciekawy ptaszor którego wylukałem prowadząc samochód (nie po autostradzie ofkors:-)) już dojeżdżając do parkingu przy szlaku na magiczny półwysep.
 |
najpierw myślałem ze kuropatwa berberyjska ale to tylko czerwona |
|
Na szlaku w Sao Lorenco najpierw ładnie ustawiła się na wiatr polująca pustułka. Oprócz myszaka to jedyny drapol którego widywałem regularnie.
 |
cierpliwość pustułki była na szczęście większa niż prędkość fokusa mega zoma nikona :-) |
Chwile potem obiecałem nagrodę temu kto pierwszy wypatrzy świergotka kanaryjskiego - środowisko zdawało się dla niego wymarzone. Tym razem jednak nie dałem szans rodzince i sam se wylukałem przemykającego skrajem szlaku niepozornie upierzonego koleżkę.
 |
świetnie zamaskowany |
 |
a cóż to za ozdoba na prawym skoku? :-) |
Muszę gdzieś poszukać w sieci kto się "zabawia" plastikowaniem bertolodzików.
 |
nie był płochliwy |
Kolejne miłe spotkanie Dżia przygotował mi jakieś dwa kiloski dalej - na małej kamienistej połaci z kępkami kwitnącej roślinności wypatrzyłem jakieś stadko wróblaków - na pewno były tam kanarki ale i coś bardziej krępego i większego. Dobrze że se wziąłem lunetę bo dzięki niej po chwili wiedziałem, że mam do czynienia z wróblami skalnymi. Pora na nie przyszła święta gdyż już w wielu lokalizacjach urlopowych wcześniej ich bezskutecznie wypatrywałem.
 |
petronia - hurrra! |
 |
i troszkę więcej kolorków |
Teraz kilka florystycznych strzałów. Madera to naprawdę niesamowite miejsce dla wielbiciela zieleniny wszelakiej. Za sprawą człowieka rosną na wyspie rośliny z całego świata. Nie wiem na ile tyczy się to górzystych rejonów, ale w pobliżu siedzib człowieka to naprawdę odjazd - nawet owocujące bananowce przy garażach rosną. Na razie jednak kilka roślin z gór.
 |
i na skale się udaje rosnąć |
 |
kto mi to pooznacza ma bronka dobrego :-) |
 |
kwiaty przypołudnika chyba kryształkowy (Mesembryanthemum, z rodziny pryszcznicowatych)) otwierały się gdy słonko przygrzewało |
Pikne górskie łączki z co chwila innymi kompozycjami:
 |
Ranunculus cortusifolius - po polsku znalazłem nazwe ZARZYCZKA (gat endemityczny) |
A tutaj udało mnie się połączyć dwa światy: samca kanarka i jakieś kwiaty :-)
 |
władca Maderrrry, hihi. |
No i tak po zrobieniu ok 12 km po górzystym cypelku wróciliśmy do samochodu troszkę umęczeniu ale szczęśliwi. Na parkingu jeszcze zjedzona czirimoja (anona) poprawiła nam poziom cukru we krwi i pojechaliśmy na tzw. rympał górskimi szlakami w stronę hotelu.
Jeszcze fotka z drogi po zamglonych popołudniami górskimi pasmami.
 |
to nie dziki las ale "zarośla" w pobliżu siedzib ludzkich - dość egzotycznie |
Teraz zwierzaki spotkane przy spacerku po szlaku na lewady - pierwszym pierzastym stworem była zięba z podgatunku występującego na wyspach Makronezji.
 |
prawda że przystojny? - tylko ten oliwkowy kolor na pleckach trochę mnie zastanawia, bo co - niby Africana? |
Potem przy samym wejściu na szlak zauważyłem stadko zniczków maderskich - ich focenie jest baaardzo karkołomne ze względów na niekorzystne światło i mocną ruchliwość modeli.
 |
a qq! :-) |
 |
żerujący karzełek |
Po dojściu do wodospadu gdzie szlak się kończył w obiektyw wpadła pliszka górska - w sumie to góralke widywałem w wielu miejscówkach także w bezpośredniej bliskości oceanu.
 |
magdżik teil - nie dało rady zrobić foty coby chwostem nie kolibała :-)) |
Oprócz ptakenów wykonałem foty jaszczurkom i gekonowi.
Chyba na obu fotach ten sam gatunek ale jak się nazywa jeszcze nie wiem.
 |
geko znaleziony na skałach niedaleko naszego hotelu |
 |
waran ;-) z pod Pico Ruive |
 |
hotelowa miedzianka :-) |
 |
rzeczywiscie, hotel dla jaszczurek |
 |
naskalny sukulent z gór : Aeonium glandelosum - endemicik :-) |
 |
kamień z brodą porostów |
Górki powoli powspominałem choć jeszcze na koniec focia z zadrzewianego obszaru z pod szczytu Pico Arieiro - musiało coś złego się stać. Być może obszar dotknął pożar . My widzieliśmy skutki podpalenia z bodajże zeszłego roku - tysiące hektarów spłonęło w ciągu kilku dni a ogień dotarł do przedmieść Funchal'u! Jakim trzeba być kretynem by coś tak bezgranicznie głupiego zrobić????
 |
Oni sadzą my rżeniemy.......... |
Widziały też moje gały sytuację którą u ns znajduję prawie niemożliwa - żałuję tylko żem foty nie poczynił. Na wąskiej wyżynnej drodze w niewielkiej wsi na środku jezdni rosły sobie "beztrosko" :-) 3 czy 4 ogromniaste platany. U nas nie do pomyślenie bo jeszcze by komuś pod auto bez ostrzeżenia wyskoczyły albo gałęzią zabiły................
Czy może ktoś ma ochotę popływać w oceanie w lutym? Brrrr, ja raczej nie , ale moja żona Zofia oczywiście musiała choćby na zaliczenie przepłynąć parę metrów :-) Dzielna gazela.
Wody wokół Madery też dość bogate - widzieliśmy niestety pare wyłowionych z morza okazów ryb na targu. Było tam sporo gatunków które pierwszy raz widziałem. Najciekawsze wydawały mi się czarne przypominające troszke barakudy pałasze - uroda tych ryb jest odwrotnie proporcjonalna do ich smaku. Śmiało można polecać! (znaczy jeść, nie patrzać) :-)
Ale ja tu gadu gadu a ptaszkowie morscy czekają w kolejce :
 |
mewa plażowa |
 |
moim zdaniem to atlantycki argentat |
A tu już mewi mix z portu Funchal z którego wypływaliśmy katamaranikiem na kilkugodzinny rejs.
 |
jest melka, śmiechy, żółtonogie , argentaty i ...........brak światła :-) |
Na rejsie pod żaglami gdzie w przeciwieństwie do innych komercyjnych wycieczek na urlopach nie było ani tłoku ani smrodu z silnika widziałem tylko dwa gatunki rurkonosych;
burzyka dużego/żółtodziobego oraz burzyki które podejrzewam o bycie północnymi.
Celem rejsu miały być ssaki morskie i choć szału w ilości spotkanych gatunków nie było to delfiny zwyczajne przepływające kilka razy pod siatkową podłogą katramaranu zrobiły nam świetny szoł.
 |
zdążyłęm na plusk :-) |
 |
orka toto nie jest :-) ale i tak stworzenie cudowne! |
Teraz pora na burzyki ale fotka bardzo słaba.
Za to na marinie bujała wcześniej elegantka z żółtymi stopami.
 |
typowa poza polującego ptaszora |
 |
nadobna z portu - focona z ok 5-7 metrów |
Jeszcze krabu z falochronu gdzie obserwowałem mewy.
 |
fajny stworek. |
|
Muszę się także pochwalić , że kilka razy zaobserwowałem latające ryby - naprawdę zadziwiająco długo szybowały na falami oceanu. O focie jednak można zapomnieć.
To na koniec jeszcze florystyczny mix. Będą m.in paprocie drzewiaste z ogrodu botanicznego, i różne roślinki "pouciekane" z ogródków lub rosnące w obrębie zabudowań.
 |
my mamy wierzby płaczące , oni palmy "kosmate" :-) |
 |
w górnej części gdzie łaziliśmy ponad 2 są niesamowite okazy drzew |
Co tam się musi dziać w kwietniu!!! A do odwiedzenia jest jeszcze dolny poziom - w sumie chyba cały dzionek można by łazić po "jardin botanico" jak zaznaczają na mapach ten teren.
 |
paprocie olbrzymy rodem z Australli |
Drzewiaste paprocie można zresztą spotkać nawet "na mieście" :-) super!
Flagowym kwiatem Madery jest chyba sterlicja - wygląda troszkę jak głowa rajskiego ptaka i tak też jest tam potocznie nazywana. Na zdjęciu poniżej z panią kapturka - mieszkanką okolic wejścia do hotelu.
 |
mie sie podobuje........... |
Tu coś na odmianę - motyl, ale za to jaki! MONARCHA przydybałem. Znaczy, wiedziałem ze tam są, ale mimo że słowa WIEDZIEĆ I WIDZIEĆ różni jedna literka to.................. :-)
 |
mam cie! |
 |
na trawniczku pod skansenem w Santanie |
 |
kwitnąca żyworódka! ale ma ekstra kwiatostany! |
 |
nie znam......... :-( |
 |
kto mi powie co to? Rosło "na mieście" i owocami drzewa zajadały się kosy |
 |
pokrój ogólny |
 |
jedyny gatunek mięczaka jaki spotkałem |
W ogóle owadów jakoś mało spotykaliśmy a to lekko zaskakuje w kontekście mnogości flory. Może potem w kwietniu gdy już zrobi się powyżej 20 st C jest ich więcej? Nie wiem....
Wiem natomiast, że oprócz wspaniałych szlaków w górach i niezadeptanych jeszcze miejsc i wszechogarniającej komercji Madera warta jest odwiedzenia. Szczególnie wtedy kiedy u nas chłodno i ponuro- tam człek naprawdę czuje się przeeeeeee........
A jak jeszcze trafi na pożegnanie karnawału i zobaczy jak ludzie (dość często skąpo odziani:-))
przez prawie 3 godziny w rytmach samby tańczą , śpiewają i się uśmiechają to ma ochotę nie tylko tam wrócić ale i zamieszkać............
Kocham, kocham, kocham i chętnie odwiedze jeszcze raz m.in po to by porządnie sfocić gołębia maderskiego (widzianego lecz nie udokumentowanego), pójść nocą z przewodnikiem w rejon gniazdowania petreli mderskich i nacieszyć oczy większą ilością morskiego ptactwa!
Hmmmm, już tęsknię...........