niedziela, 27 stycznia 2013

lodowe ptactwo

Ostatnie 2 tygodnie niskich temperatur  spowodowały , ze nawet pobliska Odra zaczęła mocno zamarzać co widać na tym ujęciu robionym z mostu w Otmęcie.

To naprawdę cieżki czas dla ptaków zimujących na resztkach wody.Co prawda ludziska chodzą z reklamówkami chleba i dokarmiają łabędzie, kaczki, łyski i mewy, ale to monotonne i zakwaszone żarełko nie pomaga w trzymaniu formy pierzastego towarzystwa.
Podczas takich spotkań nad rzeka można poodczytywać obrączki  na przykład na mewach:

lub poprzyglądać sie co bardziej interesującym okazom:
srebrzak i "kaśka" (digi)
młody srebrzak?
 Po mroźnych nocach łabądki same sie pchają w łapki i można cosik poobrączkować jak dziś w Opolu.
A i biżuteria noszona przez opolskie niemiaszki dziś była dosyć ciekawa:
zalodzona obca blacha na "polaku"
 No i co, ze nieczytelna jak za chwile już wszystko sie samo czytało :-)

I jeszcze coś ciekawszego:
star(t)y słowak
Niestety bardzo smutną akcje też zaobserwowaliśmy. Wśród łabędzi był jeden biedak z zalodzoną żyłką wystająca z dzioba :-(
bidok
Bardzo chcieliśmy złapać i uwolnić tego ptaka od cierpień, ale jak na złość tylko ten ani na chwile nie wyszedł na brzeg do jedzonka.Jak w przełyku jest jeszcze haczyk to ptak ma małe szanse na przeżycie tym bardziej, że byliśmy świadkami jak żyłka ciągnąca sie jeszcze kilka metrów za ptakiem oplatała łapy jego "koledze" a na to jeszcze napłynęła kra - ufff, cieżko było patrzeć jak ten zaczepiony łabędź walczy z ciężarem kry....., aż sie serce krajało :-( Panowie wędkarze - apel przy okazji aby w miarę możliwości nie zostawiać takiego sprzętu w wodzie ani na brzegu. To nie pierwszy raz kiedy widziałem cierpiącego ptaka który miał za bliskie spotkanie z żyłka czy haczykiem.
Na koniec jeszcze pare ujęć innych odrzańskich ptakenów:
łyski on the rock

sołtys z kolejowego mostu
samotna uhla na oparzelisku koło Krapkowic

I tym ostatnim ujęciem kaczek w kontrze będę sie powoli żegnał życząc zdrówka i spokojnego poniedziałku :-)
Nerka.


przykarmnikowe ptaszęta

Tak na szybko pare ujęć ptaszków widywanych przy karmniku jak zima mocniej ściśnie. Jako, ze leżałem poprzednio-uprzedni :-) tydzień chory to miałem czas pozaglądać co u mnie się kreci. Z ciekawszych gatunków były dwie kawusie, kos, jer, potrzeszcz ( nie zdążyłem go cyknąć) no i polujący na karmnikowe bractwo krogulec.
Różne gatunki  maja swoje ulubione przysmaki, kawka na przykład wcina qqrydze i sadełko.
 Jery sfocone dziś podczas akcji obrączkarskiej u kolegi, ale i u mnie tej zimy gatunek ten pojawił sie co najmniej 2 x. Jednak taki jer z bliska to dopiero atrakcja dla oczu :-)
portret młodego pana Jerrra


bracia? :-) z profilu

przed wypuszczeniem
Takie to śliczne zięby z północy grasują pod karmnikami tylko nie zawsze dają sie tak ładnie pooglądać :-)

brak vitaminy De

Oj, brakuje witaminek "słonecznych" , brakuje. Już 2 tygodnie słoneczka tyle widzaiałem co kot napłakał albo i mniej jeszcze.
Aby troszkę oczka nacieszyć widoczkami mniej ponurymi pojechaliśmy z rodzinką w Jeseniki. Poniżej kilka obrazków co można bylo obaczyć na stoku Kralewskiego wierchu czyli popularnie zwanej stacji narciarskiej Ramzowa. Dla mnie po prostu booomba! :-)
I pomyśleć ze w sobote w okolicach mego hałzu  słonka ani grama.
Teraz już tylko lazur w mlecznej szokoladzie :-)

Powyżej widoczek w stronę kotliny kłodzkiej i Snieżnika
Poniżej zaś niesamowicie zaszronione i zalodzone drzewa tworzące wymyślne formy i kształty.

Taaaaa, w takich okolicznościach przyrody nartkowanie to sam mniodzik :-)

niedziela, 13 stycznia 2013

Biała niedziela

Cudnie mogło być gdyby słoneczko choć na pare godzin zgodziło się nam objawić a tak to było jak było, znaczy nie źle ale jak to młodzież gada: "d..y nie urywa"
Z rana pojechałem na starorzecze do Przywór Op szukać zimujących chruścieli.
Starorzecze dosyć mocno zarośnięte trzciną i pałką co pozwala wielu ptakom na szukanie tam bezpiecznego schronienia i pokarmu.Tutaj akurat kawałek niezamarzniętej jeszcze tafli wody.



Wracając do chruścieli-łyski za bardzo mnie nie interesowały choć ubywa ich w sposób bardzo widoczny. Szukałem kokoszek i wodników. Tych pierwszych było aż 7 za wodnikiem sie za to po starorzeczu dosyć nachodziłem. Zupełnie sie nie spodziewałem akcji jaka za chwile mnie spotkała. Idąc powoli  i wabiąc z głośniczków wodnika spostrzegłem sarne jakieś 60-70m przede mna. Znieruchomiałem na chwilkę, wyciągnąłem powolutku z futerału aparat i jak najwolniej zacząłem sie zbliżać do sarny. Ta jakby mnie nie widziała a już na pewno nie czuła i nie słyszała. Wiatru praktycznie nie było a moje kroczki zagłuszał śnieg i drący dzioba wodnik z MP3-ki :-)
ujęcie kropowane, dlatego nie widać różnicy odległości z tymi poniżej
 W tym momencie zwierzak zaczął do mnie nawet się zbliżać.
Za chwilkę był już naprawdę bliziutko, szkoda że warunki do focenia takie marne miałem :-(
Sarna za to pozowała jak rasowa modelka..........

Niby patrzyła w moja stronę, niby widać było troszkę jej zaniepokojenie, ale tak naprawdę nie wiedziała o co kaman dopóki sam sie nie zdecydowałem na zakończenie sesji ze względu na gorsze ustawienie się zwierzaka. To ostatnie ujęcia zanim pokazałem ręcami finisz :-)

Po tym spotkaniu spotkałem dwa łabędzie na końcu starorzecza. Też je troszkę "pomęczyłem" w białej scenerii próbując coć fajnego pstryknąć oklepanemu tematowi :-)
w lusterku


łabędź dwugłowy
 Chyba parka bo pierwszy ptak płynąc wyraźnie podnosił głowę i prostował szyję a ten za nim powtarzał jego ruchy sekundę po nim. Czyżby niemiaszki czuły juz wiosnę? Chyba trochę za szybko.....
Żegnałem sie już z tym miejscem i jechałem na Kosorowice. Tam jednak "miłośnik" przyrody z dubeltówką wypłoszył wiele skrzydlaków i nic się nie objawiło przed obiektywem aparatu. Widziałem za to z dalsza samotnika, kszyka i zimorodka.
Po obiadku rodzinny spacerek po parku w Otmęcie. Tam szalało na jemiołach stado jemiołuszek a próbował je niezbyt skutecznie odganiać inny amator białych trujących kulek -paszkot. I znów modele dopisali jeno to światło, ech.
smacznego :-)

A tu pojedyncze wosko-piórki :-)


Liczbę stada oszacowałem no ok 350-400 os. Wczoraj na Gansim Mostku też podobnej wielkości stado żerowało na jemiołach więc to pewnie te same.

Przy parku płynie Odra na której zawsze sie jakieś kaczuchy i łabędzie kręcą. Tym razem zwróciły moją uwagę gągoły - kaczki te odbywają lęgi w dziuplach drzew co prowadzi do kaskaderskich skoków piskląt po wykluciu sie. Nie dość ze kaczki-dziwaczki to jeszcze samce sa pięknie i kontrastowo ubarwione.
gientelmen - panie/młode puszcza przodem :-)

Na gągołach kończę i furkocząc klawiaturką kończę moje niedzielne wypocinki :-)
Bobranoc :-)

Zliczanka śnieżno-rowerowa

Co zaś poeta miał na myśli  z tym tytułem zada pytanie czytacz np: z Żywocic ;-) ???
Szybciutko wyjaśniam że chodzi o akcje liczenia zimujących ptaków wodnych na Odrze. Jako, że to jednak kawałek traski jest (ok 27 km) to w zeszłym roku umyślono azaliżby użyć rowerów bynajmniej nie wodnych do szybszego i mniej męczącego pokonania odcinka od śluzy (kolega mówi ze jazzzu, czt. dżezu) w Groszowicach do śluzy w Żywociach.Poruszano sie takim wałem ;-) i ukazanymi pojazdami.

Najsampierw pogoda wyglądała na całkiem znośną bo owszem lekki minusik, ale słoneczko próbowało sie pokazać na wschodnim nieboskłonie.
Ptaki na początku też podisywały-na start 4 ogorzałki i dwa bielixy :-)
Niestety, jak w porzekadle starochińskim były to dobre złego początki, bo po paru kilometrach zaczęło nam dmuchać i śnieżyć. I tak dobrze ze nie całkiem w_morde_wind bo jazda na koliczkach pewnie nie była by możliwa. No w sumie to śnieg i tak "wytrzymał" do śluzy w Kątach Op. przed którą spotkaliśmy pięćdziesiatkę niemiaszków i 15 gęgaw na przeciwległym brzegu. Jakby nie bystre oko kolegów to ja bym ani nie zauważył ptaków - myślałem ze to rudel sarenek :-)
 Na śluzie w Katach za to już dosyć śnieżyło a i bezptasie trochę kwasiło nam klimat :-) Jedyny kororowy akcent w tym miejscu to żeglugowe dzieło sztuki:
 Za chwile czekała nas połowa drogi i łyk "ciepłotki termosowej" z gruszkowymi %%% przygotowany przez kolegę Waldemarra-uhmmmm, dobrutkie to było, Waldi sie zna!
Na zdjeciu odcinek kolo portu w Choruli gdzie oprócz kilkunastu ptaszków wodnych pokazał nam sie najmniejszy "nasz" sokół-drzemlik. Niestety za daleko na fotki.
Koło mostu autostradowego kręciło sie kilkaset krzyżówek -cześć z nich wychodziła na ląd w poszukiwaniu czegoś do żarelka zapewne. Dąb tam rósł na schwał, kaczuchy dobierały się do żołędzi. Dziś nad Odrą w innym miejscu też pod dębem widziałem przerzucony śnieg i liście i sporo śladów kaczych łap. Czego to te kaczuchy do dzioba nie wezmą, nono:-)
Apropooooo kaczek to na sam prawie koniec na kultowym "gansim mostku" czyli ujściu rzeki Osobłogi do Odry wśród pospoliciuchów wylukałem panią świstunową.

Ostatnie pożegnalne ujęcie kaczuchy - fajnie widać pręgowane podbarkówki. Z ptakami też aż tak tragicznie nie bylo choć owszem mniej niż w zeszłym roku, ale za to więcej gatunków.
Przy baj_de_łeju dzięki za kompanie Waldkowi i Przemkowi.
Za chwile cd zimy i śniegowych klimatow, ale w tym wpisiku enough.

niedziela, 6 stycznia 2013

sobotnia spacerówka

strzałeczka.
W sobotnie popołudnie wybrałem sie z synem na spacerek wokół zachodnich obrzeży naszego miasteczka. Choć wiało dosyć mocno to świecące słoneczko i mocno plusowa temperatura powodowały, że czuć sie można było bardziej jak w marcu niż styczniu. Tylko po braku większej ilości ptaków i ich wokalnych popisów wiadomo co to za pora roku.Taki klimaciki typowo przedwiosenne.

 Pierwszymi spotkanymi ptakami było stadko kwiczołów - tu w nietypowej "górskiej"scenerii, bo te drozdy łatwiej obserwować na głogach, tarninie czy innych owocodajnych drzewach i krzewach niż jakichś iglakach.
 Podczas "gęstwinowania krzaczorowego" Szymonowi udalo sie zleźć dwa interesujące gatunki grzybków:-) Jeden z nich to ucho bzowe - grzybki z tego rodzaju mają szerokie zastosowanie kulinarne w kuchni azjatyckiej. Myśmy akurat mieli na obiad co innego więc się uchu upiekło ;-)

 Jeszcze takie dziwne coś (grzyb galaretowaty) rosło na zwalonym pniaczku. Nazwy niestety nie znalazłem w moim atlasie grzybowym.
 Przypatrując się porostom rosnącym na gałęziach drzew i krzaków wszelakich zainteresowała nas mnogość gatunków porostów i mchów sprawiających wrażenie mini-ogrodu botanicznego. Nawet niewprawne oko może tu dostrzec cn. 4 rożne gatunki roślin a to wszytko na kilkunastu centymetrach kwadratowych gałęzi.
Apropopo :-) ogrodu botanicznego to teren przedstawiony na zdjęciu ma być w niedalekiej przyszłości w takie coś zostać przekształcony. Więcej o tej inicjatywie można poczytać na stronie gogolińskiego UMiG

  Teren pokazany na zdjeciu to stare wyrobiska wapienia doskonale nadające sie na murawy kserotermiczne. Jakby sie ten pomysł "kwiatkowy" udało zrealizować to i ptaki i gady (np:gniewosze) występujące na tym terenie by skorzystały bo na razie plaga qadowców i innych krosowców rozjeżdża nam to i inne cenne przyrodniczo miejsca.
 
Coby nie było że za mało ptakenów to zapodam jeszcze "sylwestrowego" krogulca - ten sam ptak co sfocony "bez łindoł" kilka dni wcześniej w ostatnim poście 2012r. Tym razem bylem już troche bliżej, ale i tak nie dało się odczytać blaszki - może sie jeszcze model pojawi bo widzę, ze lubi okolice :-)

Dziś podczas ptaszenia w dolinie Odry udało się zdidżiskopować dzięcioła zielonego, to po myszaku włochatym chyba najciekawszy spotkany dziś gatunek, tak to bida straszna.

No koniec fotka mocarza z sylwestrowej łapanki co to Dżia miał dać cosik a szału nie było. Za to tym pięknym grubodziobem można było oczy napaść - dorosły samczyk to śliczny ptak a przed jego dziobem czują respekt wszyscy obrączkarze że o pomocnikach nie wspomne :-))))

No to ja sie powolutku będę żegnał czekając na prawdziwą zimę bo to co teraz pogoda wyprawia nie wprawia mnie w jakiś specjalnie radosny nastrój a i choroby zbierają coraz obfitszy plon, więc zdrowia wszystkim i sobie życzę i tymczasówka.