niedziela, 13 stycznia 2013

Zliczanka śnieżno-rowerowa

Co zaś poeta miał na myśli  z tym tytułem zada pytanie czytacz np: z Żywocic ;-) ???
Szybciutko wyjaśniam że chodzi o akcje liczenia zimujących ptaków wodnych na Odrze. Jako, że to jednak kawałek traski jest (ok 27 km) to w zeszłym roku umyślono azaliżby użyć rowerów bynajmniej nie wodnych do szybszego i mniej męczącego pokonania odcinka od śluzy (kolega mówi ze jazzzu, czt. dżezu) w Groszowicach do śluzy w Żywociach.Poruszano sie takim wałem ;-) i ukazanymi pojazdami.

Najsampierw pogoda wyglądała na całkiem znośną bo owszem lekki minusik, ale słoneczko próbowało sie pokazać na wschodnim nieboskłonie.
Ptaki na początku też podisywały-na start 4 ogorzałki i dwa bielixy :-)
Niestety, jak w porzekadle starochińskim były to dobre złego początki, bo po paru kilometrach zaczęło nam dmuchać i śnieżyć. I tak dobrze ze nie całkiem w_morde_wind bo jazda na koliczkach pewnie nie była by możliwa. No w sumie to śnieg i tak "wytrzymał" do śluzy w Kątach Op. przed którą spotkaliśmy pięćdziesiatkę niemiaszków i 15 gęgaw na przeciwległym brzegu. Jakby nie bystre oko kolegów to ja bym ani nie zauważył ptaków - myślałem ze to rudel sarenek :-)
 Na śluzie w Katach za to już dosyć śnieżyło a i bezptasie trochę kwasiło nam klimat :-) Jedyny kororowy akcent w tym miejscu to żeglugowe dzieło sztuki:
 Za chwile czekała nas połowa drogi i łyk "ciepłotki termosowej" z gruszkowymi %%% przygotowany przez kolegę Waldemarra-uhmmmm, dobrutkie to było, Waldi sie zna!
Na zdjeciu odcinek kolo portu w Choruli gdzie oprócz kilkunastu ptaszków wodnych pokazał nam sie najmniejszy "nasz" sokół-drzemlik. Niestety za daleko na fotki.
Koło mostu autostradowego kręciło sie kilkaset krzyżówek -cześć z nich wychodziła na ląd w poszukiwaniu czegoś do żarelka zapewne. Dąb tam rósł na schwał, kaczuchy dobierały się do żołędzi. Dziś nad Odrą w innym miejscu też pod dębem widziałem przerzucony śnieg i liście i sporo śladów kaczych łap. Czego to te kaczuchy do dzioba nie wezmą, nono:-)
Apropooooo kaczek to na sam prawie koniec na kultowym "gansim mostku" czyli ujściu rzeki Osobłogi do Odry wśród pospoliciuchów wylukałem panią świstunową.

Ostatnie pożegnalne ujęcie kaczuchy - fajnie widać pręgowane podbarkówki. Z ptakami też aż tak tragicznie nie bylo choć owszem mniej niż w zeszłym roku, ale za to więcej gatunków.
Przy baj_de_łeju dzięki za kompanie Waldkowi i Przemkowi.
Za chwile cd zimy i śniegowych klimatow, ale w tym wpisiku enough.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz