Strzałeczka.
W ciągu ostatniego łikendu bylem z rodzinką i moją brygadą frendsów u stóp Karkonoszy. Wyprawka wielce udana i mimo braku słoneczka narzekać jednak mi nie wolno.
Pierwszy dzionek (piątek) zszedł na wesolutkim pokonywaniu 14 km dookoła wzgórza na którym wybudowano zamek Chojnik. Poniżej pare fotek z samego zamku i widoczki w różne strony świata.
Na samym dziedzińcu rósł naprawdę "starożytny bluszcz" pilnowany przez dwóch starszych panów :-)
Wartało także wejść na wieże zamku skąd można paść oczy bardzo klimatycznymi widoczkami. Na fotkach widać i górki z resztkami zółtych igieł modrzewi i brzózek i wode ( zalew Sosnówka i stawy Sobieszyńskie)
Podczas drogi powrotnej jeszcze pare strzałów "leśnych plus grzybki.
Niestety światła już było tyle co przysłowiowy kot mokrego z oka puścił :-(
Te różowe znalazły dzieciaki a mój syn twierdzi ze to jakieś śluzowce, może i...., ja tam od ptaków jestem:-)
W sobote z paroma kolegami od bolących nóg :-) poszliśmy na karkonoskie szczyty. Niebieskim szlakiem od Jagniątkowa atakowaliśmy ośnieżony Śmielec i Wielkiego Szyszaka ochrzczonego przeze mnie "siusuakiem" :-) Schodziliśmy do schroniska pod Łabskim szczytem i z powrotem czarnym szlakiem do Jagniatkowa. W sumie ok 20 km. Jak kto zdrowy i góry lubi to taka traska to dla byka ciastko, kocham górki, ale cosik mnie w nodze "scyko" dlatemu do dom wróciłem wielce umordowany choć z taaaaaakim rogalem na twarzy :-)
Pare fociaków z góry - niestety, wszystko powyżej 1000 npm. w chmurach a wicher tak foukał, że podpórki z rąk wyrywał. Niżej na szczęście fajniejsze widoczki.Tutaj pierwsze podejście i widok w strone pasma rudaw janowickich.
Na szczycie za to zerrro widoczności.
I pare strzałów jakeśmy sie spuszczali do schroniska pod Łabskim szczytem.
Jeszcze mi rano w niedziele było mało to pojechałem oblukać zb. Sosnówka i stawy Sobieszyńskie. Generalnie nędza, bo Sosnówka cala ogrodzona jako ujęcie wody pitnej dla Jeleniej, a na stawach o tej porze roku to oprócz czapli malutko inszego ptastwa :-(
Powyżej fotograficzne pożegnanie z Karkonoszami widzianymi od strony stawów. Akurat w niedziele "wielki siusiak" prezentował sie w całej okazałości :-) A to łobuz! :-)
I to już cala opowiastka.
pozdrowka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz